" Każdy ma swoje przeznaczenie ;

jedyne, co musi zrobić ,

to za nim podążać i je zaakceptować,

bez względu na to, dokąd prowadzi."

Henry Miller

środa, 30 maja 2012

Rozdział 5


W domu wzięłam powolną kąpiel oczywiście nie ominęły mnie pytania od mamy „ Kto odebrał telefon ?” ja wytłumaczyłam mamie , że Ross Lynch. Tata nie miał nic przeciwko co było naturalne z jego strony, bo po prostu cieszył się , że przy nowo poznanym chłopaku  jestem szczęśliwa . Zasnęłam w samych bokserkach i w byle jakiej za dużej bluzce . Spało mi się bardzo dobrze , wygodnie , nie za ciepło nie za zimno , po prostu bardzo dobrze . Nie myślałam , że tak szybko zbliżymy się do siebie dosłownie ...fizycznie , psychicznie , mentalnie . Mamy ze sobą tyle wspólnego , a i tak nie skupiam się na niczym innym jak na jego oczach i idealnie do nich pasujących blond włosach . Lubię jak nimi potrząsa , aby się ułożyły ... to takie słodkie jak robi to chłopak . Zasnęłam na plecach i tak się obudziłam dziś był worek a za tydzień koniec szkoły , a ja kończyłam ten rok z dużą satysfakcją . Zrobiłam to co zawsze rano , jak zwykle miałam dylemat co na siebie włożyć , ale zwykle nie trwa to długo . Chwilę pogadałam z rodzicami i razem zjedliśmy śniadanie . Całkowicie się ogarnęłam , a w trakcie zastanawiałam się czy może napisać esemesa do Rossa z pytaniem co dzisiaj robi , ale się wstydziłam tak mu się nażucać . Jest gwiazdą ma co robić , a jak będzie chciał to napisze , ale i tak złapałam za telefon wykręcając numer , po czym zaczęłam się zastanawiać czy na pewno , a on mnie wyprzedził i sam napisał . Ku mojemu zadowoleniu pytał czy nie pójdę z nim na małą kolację , bo według mnie to musi być randka , ale cóż to „ kolacja „ więc nic nie poradzę idę na kolację nie na randkę . Odpisałam , że z przyjemnością . Uśmiechałam się pod nosem , rozpromieniona wsiadłam na motor kierując się w stronę szkoły . Po parunastu minutach dotarłam . Poprawiłam sukienkie ( nie wiem czemu tak często w nich chodzę ) i poszłam powolnym krokiem w stronę szafek cały czas się uśmiechając ... taaa uśmiech nie schodził mi z twarzy . Promieniałam , a zachwycał mnie fakt , że Ross  o mnie pamięta i muszę wam powiedzieć , że chciałabym poznać Harrego . Ciekawe jaki jest na żywo bo zawsze widziałam tylko jego twarz nie w całej okazałości . Stanęłam przy szawce wykręcając szyfr . Przypomniał mi się dzień w , którym stałam tu z Damonem, to w tedy się całowaliśmy tak namiętnie i to w tedy nam przerwano , ale cóż nie jest źle on odszedł w lepsze miejsce , a ja jestem tu gdzie jestem i żyje dalej szczęśliwie chodź bez niego . Damon byłby ze mnie dumny .
-Cześć Oliv , co się tak szczerzysz ? Hmm ? –obok siebie zobaczyłam dziwczyny czyli Julię , Mish i Alex . Julia zilustrowała mnie wzrokiem , że aż mnie zmroziło . –Heej laski ja znam ten uśmiech . Co to za facet ? Szybko się pozbierałaś .- nie musiała tego dodawać . Nóż w plecy i między trzecie żebro od dołu . Jednym słowem Aaałć .
-Daj jej spokój ważne , że jest szczęśliwa i żyje dalej .- DZIĘKI MARA ! Stanęła w mojej obronie ratując mi tyłek .
-Ty mnie rozumiesz nie to co  Juls. –zwróciłam się do Mary tym samym lampiłam się na Jule nie dając jej uciec wzrokiem .
-Oj dajcie spokój . Opowiadaj o nim . Jaki jest ? Wygląd ? Interesuje mnie każdy szczegół . –Alex przyparła mnie do szafek nie dając mi uciec . Wszystko im wyśpiewałam od początku do teraz . Ich pierwsza reakcja to wyzywanie mnie  , ale później się uspokojiły i dały mi iść na 6 lekcji . Czas zleciał mi dość szybko . Na ostatniej lekcji dostałam esemesa od Rossa , że musi odwołać kolacje , ale będzie na mnie czekał przed domem bo chce mi coś pokazać . Nie wiem co , ale i tak jestem szalenie ciekawa .
Długo nie zajęło mi dotarcie do domu , a chodź miałam tak mało lekcji byłam zmęczona z nudów . Cicho weszłam do domu . Rodzice siedzieli w salonie z ... Rossem ? Rozmawiając ? Wow , ale zmiana .
-Heej !-krzyknęłam stojąc w progu całkowicie nieruchomo . – Coś nie tak ?!
-Wszystko okey . Tak tylko sobie gadamy . –tata lekko się uśmiechnął machając butelką tequili w moją stronę . Otrząsnęłam się , szybko podeszłam do Rossa i usiadłam na kanpie tuż obok niego .
-O czym to tak gadaliście ? –spytałam ze zdziwionym spojrzeniem na mojego towarzysza kanapy na co ten tylko się zaśmiał . –To jest nie fair,  też chce wiedzieć .
-No kochanie , my tylko chcieliśmy poznać Rossa . Jeżeli tak się tobą opiekuje i jesteś przy nim bezpieczna to nie mamy nic przeciwko . Aaa tak poza tym to sam tu wpadł , więc się krępowałem i polałem tequili .-okeey to było dziwne , a za razem bardzo miłe ze strony taty . Tylko mama się nie odzywała , a szkoda chce wiedzieć co myśli . Po paru nie  zręcznych minutach ciszy postanowiłam podjąc jakieś kroki .
-Ross ? Idziemy do mnie ? –spytałam poczym złapałam go za rękę i pociągnęłam jak zwylke delikatnie na górę . Śmiałam się pod nosem , bo mina Rossa świadczyła o tym , że się zdziwił i nie miał nic do gadania . Słodko ... jestem ciekawa jakie myśli przeleciały przez jego głowę . Dotarliśmy do mojego pokoju . Był tu po raz pierwszy , więc ...
-Ładnie tu .-uśmiechnął się do mnie zalotnie łapiąc mnie w tali i przycięgając do siebie . Złożył na moich ustach sprośnego całusa , takiego jak lubiłam . Całkowicie się oddał , ja nie narzekałam , ale lekko odleciałam . Prawie nie panowałam nad sobą , bo po prostu delikatnie żuciłam go na łóżko nie odrywając swojego języka od jego . ‘Smaczny pocałunek jest początkiem czegoś więcej ‘ jak mawiałam w jednej z moich piosenek już chciałam zdjąć z niego koszulę , ale się opamiętałam , a ten zaczął się szczerzyć przez pocałunki . Też zaczęłam się śmiać , więc odsunęłam się natyle , aby spojrzeć w jego cudne brązowe oczy zasypane iskrami .
-Miałeś mnie gdzieś zabrać .-właśnie w takim momęcie musiało mnie olśnić . IDIOTKA ! Taaa no właśnie .
-Pamiętam . Tylko wiesz ... myślałem , że nie chcesz iść i wolisz zostać tu ze mną ... pod kołdrą ... nago ...-słodki aniele ! On chciał , ja też ... ale spieprzyłam . Naprawianie włączone .
-Wiesz mi lub nie , ale strasznie chce obu tych  rzeczy . –ja pod wpływem różnych emocji usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam powolnie poruszać się w przód i w tył , ale przez ubrania . ‘Oj Olivia ty zboczony napaleńcu ‘ pomyślałam sobie . Taką mam naturę .
-Okey , ale wiesz , że to nie będzie takie fajne z twoimi rodzicami na dole . –zaśmiałam się . Do głowy przyszedł mi świetny pomysł .
-Wiem ...lecz możesz mnie zabrać tam gdzie miałeś mnie zabrać , a potem możemy się gdzieś zaszyć , aby nikt nam nie przeszkadzał ... -nadal na nim siedziałam , a z chwilą czułam jak się podnieca . Haha mam go ! Dał mi się okiełznać słodziak jeden ! -... lub ...-zaczęłam szeptać mu do ucha .-... zostaniemy tutaj  ja będę grzeczna , a ty mi ulegniesz ? Hmm ? Co ty na to ? –spytałam półszeptem namiętnie całując jego usta . Po chwili on dołączył do mnie i wszystko było cacy. Ross przerwał pocałunek dając mi następującą odpowiedź:
-Naprawdę chce Cię gdzieś zabrać . Musisz tylko iść ubrać strój kąpielowy . –szczerze to byłam zdziwiona , ale nie pytałam tylko wstałam z niego podchodząc do szafki i zabierając strój w flagę USA . Zdjęłam bluzkę i stanik nie wchodząc do łazienki , bo po prostu mi się nie chciało . Założyłam górę od stroju , po czym zdjęłam sukienkie wraz z majtkami . Za sobą usłyszałam ciche ‘Mrrr’ , ale nie zwróciłam uwagi na Rossa gapiącego się na mój tyłek . Wciągnęłam dół stroju otwierając szafę wycięgnęłam  jakieś spodenki , Vansy i luźną bluzkię z długim rękawkiem .
-Gotowa . Powiedz mi tylko co mam zabrać . –stanęłam na przeciwko Rossa , wygodnie położyłam ręce na biodrach robiąc minę typu ‘Ulga’ , ale cóż mój chłopak, chyba chłopak...  no może i kumpel ... ale z resztą pogadam z nim dziś o tym . Co powie nie mam pojęcia .
-Zabierz tylko telefon , bo nic innego nie będzie poterzebne . – mruknęłam  tylko ciche ‘Okey’ i wyszliśmy z domu . Nie brałam portfela , ani kart kredytowych , bo nie wiedziałam , gdzie jadę ale cóż ... lubię niespodzianki . –Jesteśmy . –Ross szepnął mi na ucho wyrywając z zamyśleń , po czym wysiadł , a ja za nim . Rozejrzałam się po okolicy byliśmy na plaży , nie zastanawiałam się na jakiej , bo w sumie to się mało liczyło . Byliśmy tylko my i ... deski serfingowe ? Dooobra ... zauważyłam jak Ross wyciąga je z bagażnika swojego auta . Zdziwnienie mnie przerosło .
-Ross , ja nie umiem się nią posługiwać . –powiedziałam , kiedy mi wręczył różową deskę , jego była niebieska . Nawet nie zauważyłam jak się przebrał w spodenki . Jestem dziwna , ale to nic jedyna taka panna Fox .
-Dlatego chce Cię nauczyć . Chodź ...-złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę białych fal . -... będzie fajnie . Chyba , że nie umiesz pływać . –nie daruję mu tego.
-Nawet tak nie mów . W podstawówce byłam mistrzynią juniorek ! –prawie krzyknęłam  i mocniej ścisnęłam rękę Rossa .
-Wybacz . Jak wejdziemy do wody  to mi pokażesz słońce ty moje . –ooho no i jak ja mam to odebrać . Pocałował mnie w czubek głowy puszczając moją dłoń . Czy się zakochałam czy nie i tak go wypytam , ale później , bo teraz chcę się nacieszyć nim , wodą  i wszystkim co mnie otacza . Zdjęłam nie potrzebne ciuchy zabierając ze  sobą deskie podąrzyłam za Rossem , który już siedział w rozgrzanej wodzie . Stanęłam przed nim Ross wyszczerzył się ukazując mi swój rząd śnieżnobiałych zębów . Powolnie zbliżył się do mnie namiętnie muskając moje usta rękoma podtrzymując moją twarz , bym mu się nie wyślizgnęła . Odsunęłam od niego spószczając głowę w dół . Po prostu nie wiem co czuje , robię lub myślę wszystko jest inaczej . Żądam wyjaśniej , ale może później . Znowu na niego zerknęłam .
-To od czego zaczynamy ? –wymusiłam szczery uśmiech . Ross kazał położyć mi się na desce , zaczęłam wiosłować rękami . Ross tylko mnie pokierował , ja wiele razy widziałam jak robili to srefeży , więc wiem jak się do tego zabrać by zaskoczyć Rossa. Płynęłam w stronę fal mój ‘chłopak’ mi towarzyszył , podsuwał różne wskazówki . Wykonywałam jego polecenia , a po jakiejś godzinie lub dwóch całkowicie załapałam i mogłam dorównać Rossowi .

Tydzień później
Tydzień póżniej zasypiałam wykończona dniem spędzonym z Rossem . Ten to ma siły , żeby tak codziennie się nie lenić . Dziś zabrał mnie na rowery , ale przed tym do kina na horror . Był straszny , cały czas wtulałam się w jego tors praktycznie się od niego nie odrywając co z pewnością mu się podobało . Jego perfumy są  świetne , cały nimi pachniał co bardzo przypadło mi do gustu . I jeszcze jedno ... nie gadałam z nim o nas jakoś tak nie mam odwagi walnąć prosto z mosytu tak jak zawsze to robiłam . Fuck zawsze coś , ale może to dobrze , że nie rozmawiałam z nim o nas , bo w tedy może sex z nim nie byłby taki przyjemny i ekscytujący  . Chodź w sumie spędziliśmy ten tydzień razem i tak było dobrze bez wiedzy , że moglibyśmy być parą . A co jeśli on myśli , że jesteśmy razem , a ja nie jestem co do tego przekonana? Muszę z nim pogadać tak czy inaczej ,ale teraz idę spać , bo jeszcze tylko trzy dni dzielą mnie do tryjumfalnego końca szkoły . W duchu miałam nadzieje , że spędze te wakacje razem z NIM , ale kto wie ? Może jestem chwilową zabawką ? ‘Nie Lan nie dopuszczaj do siebie tej myśli , czy ty widziałaś jak on na Ciebie patrzy ?’ mówił głos w mojej głowie , który nigdy mnie nie zawodził i zawsze miał rację . Słucham go uważnie  , a teraz spać i sioo z myślami o panie Lynch’u .
Rankiem tuż przed szkołą wybudził mnie esemes od Rossa , a leciał jakoś tak : Gdy wrócisz do domu ze szkoły będzie czekała na Ciebie niespodzianka . Ogromna  , a zarazem orginalna . Do zobaczenia piękna O_o. Teraz  na pewno nie będę mogła się skupić na lekcjach no bo niby jak . Jego prezenty zawsze mi się podobają , więc ... co to może być ? Nie wiem .
W szkole jak mówiłam nie mogłam się skupić . Cały czas spoglądałam na zegarek i kreśliłam kółka na zeszycie od francuskiego i matematyki odliczając tym samym po piętnaście minut . W uszach miałam słuchawki , które chodź trochę umilały mi siedzenie na lekcjach i wpatrywanie się w pustą tablicę . Nauczyciel jak zwykle gadał coś o naszej przyszłości  , abyśmy już rozglądali się za college’ami , bo zostało nam nie wiele czasu i bla bla bla . W czwórkę już mamy wybraną przyszłość , ale w sumie coś może się zmienić , ale wolałabym żebyśmy szły razem do szkoły . Po wielu godzinach siedzenia w ławce mogliśmy wyjść do domów zaraz po dzwonku . Aaah jak przyjemnie , ciepły letni wiatr Miami rozwiewający moje brązowe włosy z lekkimi blond pasemkami utworzonymi po przez palące promienie słońca . Kocham wiatr w szczegulności taki , delikatny , ale miły w ‘dotyku’ . Teraz jechałam ulicami w prost do domu , było trochę tłocznie ze względu na wakacje i aktualną godzinę obiadową . Dotarłam do domu parkując blisko drzwi wejściowych przed , którymi stały trzy samochody w tym dwa moich rodziców i .. no Rossa . Przyśpieszyłam kroku . Dotarcie do domu zajęło mi kilka sekund , a otworzenie drzwi jeszcze mniej . Zastałam w salonie bardzo miły widok taki jak z przed tygodnia . Tata z tequillą , mama na fotelu , a Ross tyłem do mnie na sofie .
-Fajnie , że jesteś tak szybko . –powiedziała mama popijając małymi łykami to co miała w szklance .
-Ja też się cieszę . –trochę się rozluźniłam . Usiadłam się obok Rossa wplatając swoją rękę w jego . Chłopak posłał mi szczery uśmiech , który natychmiastowo odwzajemniłam . –Jaka to niespodzianka Ross? –spytałam odrzucając włosy na ramię , aby mieć lepszy widok na jego osobę .
-Ah tak ! –ale olśnienie . –Zabieram Cię gdzieś  dokładnie za ...-spojrzał na zegarek . Miałam mętlik w głowie . -...dwa dni o tej porze będziemy w samolocie do pewnego kraju , którego nigdy nie odwiedzałaś .
-Dokładniej proszę . –ukratkiem popatrzyłam na tatę , który uśmiechał się w naszą stronę .
-Nie mogę dokładniej , ale nie martw się dowiesz się w samolocie . Twoi rodzice wyrazili zgodę na wyjazd , więc nie mam powodów do odwoływania całego zajścia . Hmm? I jak zgadzasz się na wakacje ze mną ? –miałam ochotę wykrzyczeć mu , że zawsze o tym marzyłam , ale się powstrzymałam .
-Z chęcią dam się gdzieś zabrać ...–wydukałam . -.... ale pod warunkiem , że będziesz miał mnie na oku , dbał o mnie i karmił zgodnie z moimi wymogami. I , że lecimy samolotem taty , a  nie żadnym innym . –zrobiłam dziubek i pogłasakałam się po brzuchu na znaku wielkiego głodu .
-Zgoda . –powiedział może bez zastanowienia , ale mniejsza , bo ważne , że jest troskliwy i taki dla mnie dobry .
-Fajnie . Właściwie to lecimy tak gdzieś na wyłączne wakacje czy coś jeszcze ? –nasunęła mi się myśl , którą musiałam uwzględnić w tej naszej rozmowie .
-Możemy też powiedzieć do parcy , ale praca nie może być pracą jeżeli nie czerpiemy z niej przyjemności. –‘Taak to on wymyśla piosenki swojego zespołu ‘ pomyślałam . To w nim lubię .
-O jaką konkretnie pracę Ci chodzi Ross ? –spytałam przeczesując włosy czubkami palców próbując uspokoić myśli . Taa byłam trochę podenerwowana zaistniałą sytuacją , ale co zrobić  trochę cieszyłam trochę nie . Nie wiem , nie wiem tak po prostu .
-Twoja praca będzie powiązana z muzyką . To Ci mogę zagwarantować . –fajnie  . To mi się podoba on , ja i muzyka . Świetna  wakacyjna mieszanka .
-Już mi się podoba . Dzięki Wam za to rodzinko . –zwróciłam się do rodziców i po części do Rossa . –Tobie też Ross wielkie dzięki . –uściskałam go mocno po czym poszłam uściskać moją rodzicielkę i współ pracownika mamy czyli tatę . Chwilę pogadaliśmy ja poszłam do siebie , Ross pojechał do domu , a rodzice włączyli sobie jakiś film . Długo nie oglądli bo przyszedł Miki i chciał  pooglądać dobranockie . Ja włączyłam komputer i zwołałam konferęcje na Skype z dziewczynami , żeby im ogłosić mój wylot na całe jak się okazało wakcje . Julia się zmartwiła , Alex jeszcze bardziej bo miałyśmy urządzić jej impreze urodzinową , a Mish nic nie chciała mówić . Ona nigdy nie lubiła gadać o swoich uczuciach , bo w przeszłości zbyt wiele przeszła ze swoim byłym chłopakiem Joshem . Świnia z niego była nie mała , a teraz siedzi w więzieniu w Kanadzie . Ja tam nie wiem jak się tam znalazł , wolę nie wnikać , a tym samym nie robić przykrości jej samej . Laski wypytywały mnie o wszystko chodź sama nie wiele wiedziałam . Wstępnie zaproponowałam im , aby kiedyś mnie odwiedziły w danym kraju na co strasznie się ucieszyły , bo nie dość , że za darmo to jeszcze odrzucowcem mojego taty pierwszą klasą . Aaah one to mają fajnie mieć taką przyjaciółkę . Wzięłam zimną kąpiel , po czym wygodnie ułożyłam się w łóżku , a na dobranoc dostałam esemesa od Harrego . Pisał tak : Śpij dobrze . A  teraz wyobraź sobie , że stoję gdzieś tam obok Ciebie i śpiewam Ci twoją ulubioną piosenkę .<3 . Na sercu zrobiło mi się cieplej , a ręce zaczęły mi drżeć . Na klawiaturce wystukałam : Dzięki , że chodź tak daleko jesteś możesz mi napisać tyle miłych słów . Chyba nie przemyślałam tego co napisałam , ale byłam zbyt zmęczona żeby o tym myśleć i szybko zasnęłam wygodniej układając się na niskiej , wręcz ulubionej poduszce .

3 dni później
Byłam już spakowana i gotowa do wylotu , czekałam tylko na Rossa w swoim pokoju . Tata powiedział , że mogę zabrać ze sobą bagaż cięższy niż 25 kilogramów co natychmiastowo wykorzystałam . Wyciągnęłam z pod łóżka jeszcze jedną pustą walizkę do , której zapakowałam wszystkie moje najukochańsze buty w tym wszystkie od Jerem’iego Scott’a , Nike , Adidas , Converse i Vansy . Nie mogłam się zdecydować , a miałam trochę miejsca , więc dopakowałam wszystkie botki i  koturny  . Wiem , wiem . Po co mi tyle butów ? Ja nie wiem gdzie lece i chce być gotowa na wszystko . Czy to góry czy plaża ja i tak będę miała wygodnie w każdych butach . Usłyszałam dzwonek do drzwi zgadując , że to Ross , więc bez większego namysłu zabrałam ze sobą walizkę z butami wlekąc ją za sobą . Nie było to aż tak ciężkie , ale i tak się lekko ugiełam pod ciężarem . Ross stał w korytarzu spoglądając w moją stronę szeroko się uśmiechając . Miał na sobie  czerwoną bluzkę , a na niej czarną koszulę z podwiniętymi rękawkami , czerwone Conversy i ciemne , dżinsowe spodnie .
-Serio ? Aż tyle ciuchów zabierasz ? –Ross palcami przeczesał włosy i zaśmiał się lekko pod nosem . Zmroziłam go wzrokiem , a ten od razu zabrał ode mnie jedną z walizek .
-Mam swoje wymagania . –mruknęłam pod nosem .
-Tam gdzie jedziemy też będziesz miała galerie handlowe i możemy chodzić do nich co dziennie jeśli będziesz chciała . –aaah to cudownie . Peło sklepów i pieniędzy do wydania .
-Ja lubię moje ciuchy . –znowu mruknęłam , po czym wtuliłam się w tatę , który stał tuż obok mnie .
-Uzupełniłem Ci kartę kredytową tak na wszelki wypadek . –tata szepnął mi na ucho . –Moja mała córeczka . Dbaj o siebie i nie rozrabiaj . –odkleiłam się od taty . Powiedziałam tylko małe ‘Dzięki tato’ i przytuliłam się do mamy , która trzymała śpiącego Mikiego na rękach . Przytuliłam ich  głaszcząc małego po blond czuprynie . Słodziak był zaskakująco podobny do Rossa , bo też miał takie jasne włosy nie wiadomo po kim . Ross spakował moje walizki do swojego samochodu , a ja tylko zabrałam bagaż podręczny w , którym miałam wszystko łącznie z czymś do jedzenia . Przez całą drogę zastanawiałam się gdzie lecimy , ale nie pytałam Rossa bo wiedziałam , że i tak mi nie powie bo to  niespodzianka jak twierdzi no i mam się dowiedzieć w połowie drogi lub pod sam koniec .
-Jesteśmy . –z zamyśleń wyrwał mnie głos lub szept Rossa , który już dawno wysiadł i wyciągał nasze walizki . Wygramoliłam się z wygodnego siedzenia i podeszłam do niego zabierając swoje walizki i torbę podręczną .
-Masz bilety ? –spytałam łapiąc się za walizki i ciągnąc je za sobą w stronę odprawy i słóżby celnej  . Ross tylko machnął głową twierdząco .  My jako pierwsza klasa z własnym samolotem długo nie czekaliśmy tylko jakieś dwadzieścia minut . Po drodze zaczepiła nas fanka Rossa , zrobili sobie parę sweet foci , złożył pare autografów , aż w końcu wsiedliśmy do samolotu .
-Ty to masz dobrze . –Ross cicho westchnął wygodnie siadając w skurzanym fotelu, miejsce obok okna zajęłam  ja , a głową oparłam się o bark Rossa wygodnie kurcząc nogi na rozłożonym już fotelu .
-Mam dobrze , bo mam rodziców . Gdyby nie oni nigdy nie usiadłabym w samolocie , nie zasmakowała złota w tak młodym wieku . Wiesz , że kiedyś nawet pracowałam sama na siebie , bo nie chciałam , żeby rodzice za mnie płacili . –zerknęłam na Rossa , który przymknął oczy . –Coś nie tak ? –spytałam odrywając się od fotela .
-Jest okey . Mów dalej to mnie uspokaja . –muszę przyznać , że się zmartwiłam . W głośnikach usłyszałam dobrze mi znany głos pilota mówiący ‘Proszę zapiąć pasy , wyłączyć urządzenia elektroniczne i wygodnie zasiąść w fotelach . Witam Olivię i jej towarzysza życząc Wam miłego lotu.’
-No, więc nie wyglądasz dobrze . Może chcesz wody ? Mogę włączyć muzykę i jakoś Cię zagadać . –spytałam kładąc podbrudek na jego ramieniu . Patrzyłam w jego otwarte oczy , widziałam jak trawi moje pytania i zachęty .
-Tak czuję się nie najlepiej . Tak poproszę wody . Tak możesz włączyć muzykę . Tak zagadaj mnie . Proszę . –uśmiechnął się szczerze , a mnie było lepiej widzieć go znów uśmiechniętego  . Słodki uśmiec działa na tak wiele sposobów . Wstałam z mojego miejsca i udałam się w stronę małej lodówki i głośników . Poczułam jak samolot się podnosi , więc prędko usiadłam na miejsce zapinając pasy . Po chwili byliśmy już wysoko nad ziemią . Odpiełam pasy , po czym podłączyłam mojego  iPhone 4  do głośników , a w nich rozbrzmiała muzyka Klaxons między innymi Golden Skans . Przy okazji włączyłam top moich piosenek żeby było milej i , abym nie musiała w kółko wstawać . Sięgnęłam do lodówki wyciągając trzy zimne wody i dużą już oskrobaną marchewkę . Wróciłam do Rossa , postawiłam mu przed nosem wody , a on wziął jedną do ręki pijąc bardzo powoli . Ustałam na środku samolotu po czym zaczęłam kręcić się wokół własnej osi rozbawiając go przy tym drobnym ruchu . Postanowiłam jakoś go zająć w czasie lotu , a do głowy wpadł mi tylko jeden pomysł zamiast rozmowy . Zbliżyłam się do niego , złapałam za rękę przyciągając go do siebie . Uśmiechał się, więc jest dobrze . Jedną ręke wsunąłam na jego talię przyciągając jeszcze bliżej siebie , a drugą złapałam go za dłoń podnosząc na pozycję swoich barków .
-Szalona jesteś . –mruknął . Zaśmiałam się pod nosem , kołysałam go w rytm piosenki Lany del Rey o tytule Carmen . Między nami nie było centymetrów , a między naszymi twarzami zaledwie milimetry . Nie chciałam go całować , bo wolałam , aby to on zbliżył swoje usta do moich . Wpatrywałam się w jego oczy , Ross co chwilę zaczesywał moje włosy za ucho  delikatnie gładził je gładził  . Myślałam ‘Nie psuj tego , jeżeli ktoś ma zatrzymać kołysanie to tylko on’ no i tak się bujaliśmy . –Twoje drugie imię to Lana ? –nie spodziewałam się . Jednak znał, akurat znał jej głos , w sumie był dobrze znany każdemu , a mi najbardziej .
-Mhmm . –chyba się zarumieniłam . –Moja mama  przyjaźniła się z Laną del Rey i tak jakoś wyszło , a dokładnie nie wiem jak .
-Ładnie brzmi , a Tobie pasuje . –Ross wie jak prawić komplementy . Położyłam głowę na jego klatce piersiowej ,a w głośnikach słychać było Linkin Park w wersji Adele-Rolling In The Deep , którą uwielbiam . Szepnęłam tylko lekkie ‘Dzięki’ , a Ross zaczął śpiewać razem z wokalistą . Jego głos był nie ziemski przeszywający mnie na wylot . Teraz to pływałam w jego ramionach powoli zamykając oczy , bo tak mi było dobrze . –Nie zasypiaj . –zasnęłam w jego ramionch . Czułam tylko jak bierze mnie na ręce i układa wygodnie w fotelu . Wydawało mi się , że rozłożył nasze siedzonka kładąc się tuż obok mnie , a ja naturalnie szukałam ciała na , którym mogę wygodnie zasnąć . Położyłam głowę obok jego ramienia , którym niespodziewanie mnie objął . Przyłożyłam głowę bliżej , do jego żeber . Słyszałam jak oddycha , jak spokojnie bije jego serce , jak nuci jakąś piosenkę z mojej top listy . Wiedziałam , że nie długo się dowiem gdzie doleciałam , ale wolałam przespać te pytanie cały czas mi się nasówające .
______________________________________________________________________________
Jak jest ??? Jestem ciekawa . Dasz komentarz co?? O_O
Kocham , Całuje , Dzięki , Cześć !!! ♥♥♥

poniedziałek, 21 maja 2012

Postacie



Olivia Lana Vivian Fox  
(16 lat) Nie obojętna wielu facetom , zawsze uśmiechnięta , szczera
do bólu . W całości pochłonięta przez muzykę , modę i rodzinę . Przeżyła
nie jedną poważną miłość po , których nie płakała . Jej rodzice
 są bardzo bogaci , ale ona nie jest rozpuszczoną lalą .

Damon March  
(lat 18 . [*]) Samodzielny  nastolatek zakochany w Olivii .
Darzył ją ogromną miłością , byli szczęśliwi , razem dążyli 
do ogromnej przyszłości wspólnie i na zawsze . Najfajniejsza
para w szkole .

 
Ross Shor Lynch
Ur. 29 grudnia 1995 roku. Inteligentny , zabawny , uczuciowy .
Tworzy zespół muzyczny ze swoimi dwoma braćmi , siostrą
i przyjacielem . Darzy Olivie nie znanym mu do tond uczuciem .

 
Alex Gina Wills
(lat 16) Bardzo mądra z zarezerwowanym college'em 
do , którego wybiera się wraz z Olivią , Marą i Julią .
Nie zbyt grzeczna , uwielbia imprezy , zdąży wszędzie , 
mało ogarnięta , w każdym zdaniu znajdzie coś zboczonego.

Julia Alice Daine 
(lat 16) Prawie nie obecna , w kółko myśli o jednym chłopaku 
tylko , że żadna z jej przyjaciółek nie wie o którym ,
wie wiele o miłości (pomocna dłoń ) .Przyjazna , 
, czuła  ,dobrze bawiąca w każdym  się 
towarzystwie . Kochana przez każdego .




Misha Mara Angis 
(lat 16) Urodzona uwodzicielka , nie zna się na facetach ,
jest typem niegrzecznej dziewczyny , która 
zawsze staje wbrew zasadom . Potrafi dogryźć i
zmieszać z błotem . Niesie pomoc w nagłych wypadkach.
Jej tatuaże tłumaczą całą historie jej krótkiego życia .



Harry Edward Styles
Ur. 1 lutego 1994 roku . Członek popowej grupy One
 Direction .Zielonooki loczek , typ imprezowicza , 
uwodzicielski Lovelas .


Niall James Horan
Ur. 13 września 1993 roku. Członek zespołu One Direction .
Niebieskooki, czarujący , farbowany blondyn , uczuciowy. 
Chłopak nie ma dna w żołądku .

Zayn Javaad Rogan Josh Malik
Ur. 12 stycznia 1993 roku. Członek grupy One Direction.
Wyjątkowy mulat , wiele czasu poświęca swojemu
wyglądowi . Otwarcie popala papierosy .

Liam James Payne 
Ur. 29 sierpnia 1993 roku. Najrozsądniejszy z One Direction .
Chłopcy mówią na niego Dady Direction , opiekuńczy 
i skromny . Boi się łyżeczek .

Louis William Tomlinson 
Ur. 24 grudnia 1991 roku . Najstarszy z One Direction .
Uwielbia nosić paski , nienawidzi skarpetek ,
kocha kobiety i marchewki .
Jest zabawnym żartownisiem .




__________________________________________________________________________
Musiałam poprawić to i owo więc POSTACIE są dopiero tutaj. Mam nadzieje , że jest okej . Daj komentarz nie wstydź się ♥                                              

sobota, 19 maja 2012

Rozdział 4


...Straciłam cząstkę siebie . Damon odszedł bezemnie , zostałam sama , a jedyna osoba której mogłam się zwierzyć to tata którego zobaczę za paredziesiąt  minut . Mój oddech w jednej chwili stał się bardzo płytki . Słaby . Po paru minutach dotarło do mnie, że on już nie wróci . Zaniosłam się płaczem nie zważając na to , że Miki wszedł do mojego pokoju  . Uśmiechnął się pocieszająco , podszedł do mnie, delikatnie pogłaskał po policzku i wyszedł . Wiedział jak się zachować . Prawdziwy z niego dżentelmen . Damon też taki był , delikatny .
 Sziedąc na łóżku nie wiedziałam co ze sobą zrobić , bo gdzie się nie obejrzałam widziałam jego nieobecność . Pogrążona w smutku dawałam upust emocjom po przez płacz . Połaożyłam się delikatnie na plecy , aby jeszcze bardziej nie rozbolała mnie głowa . Przeczołagałam się przez łóżko na drugi jego koniec w stronę poduszki na , której kiedyś od czasu do czasu leżał Damon . Wtuliłam się w nią,  łapczywie wciągając jej zapach jeszcze bardziej płacząc . Pustka .

3 miesiące później 

Siedziałam na plaży próbując wymyślić jakąś piosenkę . Prażyłam się w słońcu wypalając każdy ulotny smutek  z nadzieją , że ktoś będzie tak miły i do mnie zagada no , ale cóż  ... nie zmuszałam nikogo tylko odpoczywałam . Miałam napisaną pierwszą zwrotkępiosenki  . Co dalej ? Co chwila poprawiałam Ray Bany spadające mi  z nosa i górę różowego stroju kąpielowego w czarno-białą panterkę . Słuchawki na uszach dawały mi jeszcze większą wygodę niż koc , który miałam pod sobą . W lewym ręku miętosiłam notes wypchany piosenkami  , a w prawej czarny długopis . Spoglądałam raz  w stronę serferów , raz na kartkę , na fale , na kartkę , na chłopaka idącego w moją stronę i na kartkę . Eeej ... ktoś idzie w moją stronę , a ja głupia myślałam „ Nie podnoś głowy , nie pacz na niego , sam podejdzie ...”
-Olivia ?-krzyknął chłopak idący w moją stronę , który natychmiast przyśpieszył kroku . Szybko zdjęłam słuchawki i spojrzałam na chłopaka nieco mi znanego . To był Ross , ten blondyn , który tak mnie zauroczył.
-Ross ? –spytałam , kiedy stał już przede mną z deską serfingową w ręku . Cały czas ilustrowałam go wzrokiem . Miał na sobie różowe spodenki przed kolano , idealnie wyżeźbiony tors , a na szyi nosił krzyżyk , dwa nieśmiertelniki i coś jeszcze na kształt serca?
-Tak , dobrze pamiętasz .-chyba się ucieszył , że go rozpoznałam. -Co u Ciebie ? Nadal jeździsz motorem ? –spytał kładąc swoją deskę przede mną i siadając na niej po turecku. Cały czas był roześmiany w moją stronę . Dzięki niemu także mogłam się uśmiechnąć szczerze ,  a nie na pokaz.
-Od czasu naszego pierwszego spotkania ... bardzo wiele  i nadal jeżdże moim potworem .-delikatnie się zaśmiałam . Spoglądałam w jego duże brązowe oczy . On gładził swój nadgarstek patrząc na mój notes , który trzymałam przed nim na swoich kolanach przewracając w jednym ręku długopis.
-Co się wydarzyło przez te trzy miesiące  ?-spytał przestając głaskać swoją kość nadgarstka . Myślałam , że mu wszystko wytłumacze , że komuś się zwieże , ale nie miałam odwagi.
-To długa jak dla mnie smutna historyjka  , którą nie chce Cię zanudzać .-powiedziałam przygryzając wargę i zmykając  notes . Zdjęłam okulary z zamiarem włożenia ich do torby , ale się rozmyśliłam trzymałam  je w ręku gładząc ich powłokę .
-Chętnie wysłucham co się wydarzyło przez ten długi czas  od naszego poznania się .-mówił spokojnie dobierając bardzo powoli słowa , żeby nie powiedzieć czegoś głupiego lub czegoś co mogło mnie urazić.
-Jeśli chcesz ... więc przed naszym spotkaniem byłam u swojego chłopaka na noc , ale rankiem zadzwonił do mnie brat , że mnie mu brakuje , więc bez chwili zastanowienia wsiadłam na motor po drodze zachaczając o McDonald jak sam już wiesz . Po naszej rozmowie pojechałam do domu , umyłam się , przebrałam i zaczęłam pisać jakąś piosenkę lecz nie bardzo miałam wenę . Nie zwracając uwagi na okoliczności zasnęłam na łóżku ze skrzypcami w ręku . Obudził mnie telefon od Damona mojego chłopaka..-przerwał mi .
-To jesteście jeszcze razem czy nie ? –spytał ciekawsko .
-Poczekaj aż dojdę do tego momentu. Zadzwonił z pytaniem dlaczego tak rano wybiegłam wytłumaczyłam mu i wogule . Umówiliśmy się na piętnastą u mnie , żeby wszystko wyjaśnić . Wcześniej zadzwonił do mnie tata , że wracają z wakacji bo mama miała sen w , którym wszyscy są na stypie oprócz mnie . No i on... nie przyjechał  . Potem zadzwonił tata i mi powiedział , że Damon miał wypadek samochodowy i zginął na miejscu.-powiedziałam te ostatnie słowa  bez uczucia w głosie . Przetarłam sobie oczy wieszchem  jednej z dłoni .-Rozpłakałabym ci się , ale nie mam czym .
-Oooh , proszę nie bądź smutna.-zbliżył się do mnie obejmując umięśnionymi rękami . Poczułam jak mi ulżyło , bo po raz pierwszy mogłam się komuś wygadać tak , aby ten ktoś się wsłuchał z powagą . Odwzajemniłam jego uścisk .-Przykro mi , że cię to spotkało .
-Może tak miało być , bo związki na całe życie przychodzą po dwudziestce lub nie byłam mu pisana .-powiedziałam zapisując pare słów do notesu  , bo te wypowiedziane przezemnie słowa były fajnie ze sobą zgrane .
-No fakt . –spojrzał na mój notesik . Ciekawe co chce zrobić .-Co tam masz ?-spytał delikatnie łapiąc mnie za rękę . Jedną ręką wyciągnął mi z dłoni notes bez mojego protestu byłam nim oczarowana , więc nie zareagowałam tylko powiedziałm  spokojnie :
-Takie tam pierdoły . –powiedziałam , a co innego myślałam . W tym zeszyciku trzymałam całe swoje życie i  myśli przechodzące przez moją zaplątaną głowę . Ross czytał każdą stronę od początku do połowy nucąc każdą z osobna kołysząc głową na boki . Wyglądał tak zabawnie , niczym małe dziecko bawiące się czymś interesującym .
-Te piosenki są ...-Ross spokojnie wyszeptał .-...świetne . Mogę Cię gdzieś zabrać ?-spytał niespodziewanie . Zgodzić się czy nie ? W końcu co mi szkodzi i tak nie mam co robić . Wpatrywał się w moje oczy . Ja w jego  . Widziałam w nich wszystko . Przypomniało mi się , że czeka na odpowiedź z mojej strony.
-Chętnie .-uśmiechnęłam się po czym wstałam . Spakowałam wszystkie żeczy do torby otrzepując ręcznik z piasku zarzucając go przez rączki torby . Ross cały czas siedział na piasku wpatrując się we mnie .-Coś nie tak?-spytałam kucając obok niego .
-Jedziemy do mnie .-szybko wstał podniusł swoją deskę delikatnie łapiąc mnie za ręke idąc w stronę parkingu . To co powiedział wywarło na mnie duże zdziwienie . Cały czas dotrzymywałam mu kroku, szłam obok niego  bardzo blisko się go trzymając . W końcu przetrawiłam to co powiedział . „Szybki jest „ myślałam sobie w duchu śmiejąc się z siebie i zboczonych myśli . No cóż ... towarzystwo miałam fajne wedlug mnie co z tego , że zboczone .
-Ross , czekaj .-powiedziałam puszczając jego ręke zatrzymałam się wyciągając z torby spodenki i białą bokserke . Naciągnęłam na siebie  ciuchy i znowu sięgnęłam do troby po klucze od motoru . Podniosłam się z piasku rozglądając się za Rossem , który gdzieś  uciekł  .
-Olivia !-usłyszałam jego głos . Zobaczyłam go w samochodzie . Bez zastanowienia podeszłam do niego i wsiadłam . W głowie krążyło mi mnustwo sprzecznych myśli z tym co teraz zrobiłam . Jechałam z nim do jego domu . Czy to normalne ? Mam się bać , uciekać ? Raczej nie . Nie wyglądał na takiego . Wiem , że ma dobre zamiary i mu ufam . Na pewno.
-Co planujesz ?-wysiadłam z samochodu zwracając się do Rossa . Cały czas go opserwowałam , każdy ruch przez niego wykonany. Moja ciekawość nie zna granic . On tylko złapał mnie za ręke prowadząc w stronę wielkiej willi o białych ścianach idealnie przyciętym trawniku , kolorowych kwiatkach . Otworzył przedemną białe drzwi i wprowadził do środka . We wnętrzu domu dobiegały śmiechy . Stałam jak wryta nasłuchując tego co się tam wyprawiało . –Ross ...powiedz mi o co chodzi ? –stanął na przeciwko mnie zagradzając mi drogę do salonu . Szeptem ogarnęłam swoje ponure myśli . Ujął moją twarz w dłonie zaglądając w moje oczy doszukując się tego co odczuwałam . Parsknął śmiechem , a ja nadal nie wiedziałam jak się przy nim zachować . Zbliżył moją twarz do swojej i delikatnie pocałował w czoło . Znowu złapał za moją dłoń i pociągnął za sobą w stronę śmiechów . Przy nim odczuwałam spokój , charmonię , muszę przyznać , że gdy mnie dotykał miałam na niego chrapkę . Przyciągał mnie do siebie dając szczęście i wszystko co tylko chciałam swoją wyłącznął obecnością .
-Uśmiechaj się i zachowaj naturalny spokój. –powiedział całując mnie w policzek i szczerząc się od ucha do ucha. –Gotowa ?- spytał unosząc jedną brew w górę .
-Ross , ja nie wiem na co ...-stało się . Przeciągnął mnie przez prug salonu , a śmiechu ucichły . Wszystkie oczy były skierowane na mnie i na Rossa , który cały czas uśmiechał się w moją stronę oglądając moją reakcje .
-Wróciłem !-Ross delikatnie krzyknął . Ja nadal się uśmiechałam tak jak mówił i coraz mocniej ściskałam jego rękę.
-Ze zdobyczą .-dopowiedział jeden z brunetów rozwalonych na kanapie machając brwiami w górę i w dół . Bardzo sprośnie . Olivia lubi .
-Ross mnie nie upolował , jestem tu z własnej woli .-powiedziałam spokojnie , żeby dobrać odpowiednie słowa . Po chwili wszyscy wybuchli śmiechem .
-Wybaczcie . To jest Olivia Fox .-Ross z kąd znasz moje nazwisko ? Pytałam się w duchu . Intersujące zjawisko , bo czy moje filmiki na youtube są aż tak oglądalne . Nagle jeden z siedzących zerwał się z kanpy szybko do mnie podbiegajac i poprawiając brązowe , poczochrane włosy .
-Witaj śliczna .-podał mi ręke prędko ją uścisnęłam szczerze się uśmiechałam . On zresztą też  szczerzył się jak szalony .- Ellington Ratliff. Nie jestem spokrewniony z tą blond rodzinką .-palcem wskazał na otoczenie za sobą . Na kanapie siedział  jeszcze jeden blondyn i dwóch  brunetów .
-Bardzo mi miło Ratliff. Jak już to kiedyś powiedziałm na pewno jesteście  do siebie ślicznie podobni  , ale ty miło się wyróżniasz  .-puściłam jego ręke cały czas śmiejąc się z siebie i tamtego momentu , gdy pierwszy raz ich widziałam .
-To ty jesteś tą dziewczyną na motorze ! Dlaczego wcześniej Cię nie rozpoznałem ?-blondyn z kanapy także się podniósł wraz z brunetem siedzącym wcześniej na fotelu blisko plazmy. Spokojnie podeszli do mnie także wyciągając swe dłonie , aby się przywitać.-Riker.-pierwszy podał mi rękę i przedstawił się jasny blondyn , dosyć wysoki , ubrany w luźne dresy . Na szyi miał ten sam wisiorek co Ross , Ratliff też taki miał . Jakaś spułka super ciach rodziny czy coś?
-Rocky  Lynch . Mamy więzy krwi , ale nie wszyscy z nas są słoneczni .-spojrzał ukratkiem na Rossa stojącego na jednym schodku za mną .-Może dosiądziecie się do nas ?-powiedział ciemny  brunet , także ubrany w dres . Na szyi też miał przewieszony identyczny znaczek .
-Przykro nam , ale nie . Mamy co robić. – Ross powiedział to bardzo wyraźnie z uśmiechem na ustach łapiąc mnie za rękę . Ja tylko zerknęłam na prawdopodobnie najmłodszego  brata śpiącego na podłodze pod stołem .  „ Ross , dziwnie się czuję kiedy nie wiem o co chodzi !” krzyczałam w duchu . To mogło dziwnie zabrzmieć z jego ust . Po twarzach pozostałych widziałam , że skojarzyli sobie to z sexem , ale ...no cóż ja też miałam takie odczucia .
-Oooho braciszku ... nie będziemy wam przeszkadzać . –Riker zaśmiał się puszczając do mnie oczko . Osz kurwa ! Wychodzę na idiotkę . Muszę się bronić.
-Riker bez zboczonych podejrzeń proszę . –poklepałam go po barku i uciekłam za Rossem na górę . Na górze nadal słyszałam śmiechy . No fakt ... wesoła rodzinka . Fajnie , bo pasowałabym tu , nie żeby coś . Prowadził mnie za rękę przez korytarz , aż w końcu zatrzymaliśmy się przed drzwiami ozdobionymi kolorowymi literkami tworzącymi imię Ross . Słodko .
-Witam w mojej twierdzy .-Ross szepnął mi do ucha po czym  pocałował. Ciarki , które wytworzył swoim szeptem na mojej skórze poczułam każdą cząstką ciała . „Tak mi rób „ pomyślałam wzdychając . Był taki delikatny pod wszytkimi względmai . Cicho zamknął drzwi , złapał mnie od tyłu kołysając w ramionach . Spokojnie rozglądałam się po pokoju . Ściany czerwone ( trafił nimi w mój gust ) , pianino tuż przy oknie , trzy różno kolorowe gitary i piękne , wielkie , idealnie posłane łóżko .
-Jestem pod wrażeniem .-wypowiedziane przezemnie słowa zatrzymały kołysnie . Czułam coś do niego , coś więcej niż tylko przyjaźń . Może mi się wydawało , ale cóż ... prawie się nie znaliśmy , więc moje odczucia co do niego mogły być fałszywe .
-Zaśpiewaj mi coś , a jeśli chcesz możesz też zagrać na czym tylko chcesz . Gitara czy pianino ?-spytał całując w płatek ucha . Odszedł ode mnie kładąc się wygodnie na łóżku , na plecach . Wskoczyć na niego czy śpiewać ? Nie będe taka śmiała przy pierwszym spotkaniu . Zaśpiewam , po prostu zaśpiewam . Podeszłam do pianina , wygodnie usiadłam zerkając na Rossa . Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczyma zabierając mi dech w piersiach .-Jesteś taka ...-czy on chce coś dodać zaczęłam się rumienić . Patrzyłam i patrzyłam , czekałam aż coś doda . -...przepiękna .-dokończył , a coś we mnie pękło jakaś cząstka mnie stracona przez śmierć Damona nagle się odnowiła . Jest mi dużo lepiej dzięki niemu Ross Lynch mój wybawiciel . „Odpowiedz idiotko , widzisz , że mu zależy !” . Mały głosik znów miał rację. Wielki rumieniec napłynął na moje policzki , ja cały czas spoglądałam w jego stronę on w moją ...aah suuper . Czuję się przy nim tak swobodnie nic przed nim nie ukrywając .-Gdy się rumienisz jesteś jeszcze słodsza niż przedtem .-teraz szepnął , ale i tak usłyszałam .
-Bardzo Ci dzękuję Ross ... za wszystko co dla mnie dotychczas zrobiłeś .-powstrzymywałam łzy . Odwróciłam się do niego tyłem składając do kupy . Spokój mnie uratuje . Jest okey , dam radę . Delikatnie położyłam palce na klawiszach wygrywając kolejne nuty piosenki  Metronomy , Everything Goes My Way . Słowa znałnałam idealnie na blachę , więc nie było problemu . Skupiłam się tylko , aby nie pomylić dźwięków i , aby zachować spokój , żeby tylko się nie skompromitować przed tym  cudem  , który leży na łóżku połykając mnie wzrokiem ...spokój , spokój . I samo poszło .
When I take you back, I thought you'd only up and run
But you are still here, I know
And when I take you back, I thought you'd only up and run
But you are still here, you are still here
And now everything goes my way
And now everything goes my way, it feels so good to have you back my love
I'm in love again...
Love, I'm in love again...

Why give it all on you, you shot a hole in my heart straight through
When you pushed me aside, three weeks I cried
But now you got me back, You know I'll never up and run
Yeah I stay in here, I stay right here

And now everything goes my way
And now everything goes my way, it feels so good to have you back my love
I'm in love again...
Love, I'm in love again... 
Siedziałam tak przez chwilie zastanawiając się co przed chwilką się działo . Czułam , że się otworzyłam , ale czy nie za szybko ? A jeśli  TAK  to nie żałuje . Westchnęłam to z tą piosneką ślęczałam przez prawie miesiąc jeśli dawała mi siłe to na pewno ją wykorzystywałam , bo przecież chodziłam normalnie do szkoły szłam korytarzem , podchodzili do mnie inni uczniowie , których wogóle nie znałam składając mi kondolencje z powodu śmierci Damona ... no cóż podniosłam się to jest najważniejsze .
- Dzięki Ross .-wyszeptałam siedząc do niego tyłem i uśmiechając się do siebie . Powoli odwróciłam się do Rossa , ale nie zobaczyłam tylko jego , zobaczyłam  członków rodziny Lynch’ów i ich kumpla . Byli we mnie strasznie zapatrzeni , czułam jak się rumienię .
-Masz talent ... serio .-Rocky wyszeptał pierwszy po chwili ciszy . Reszta domowników przytaknęła na jego wcześniejsze słowa . Patrzyłam na nich z uśmiechem , bo nie codziennie mogłam widzieć taki słodki obrazek .
-Dzięki , to dla mnie wiele znaczy .-wydukałam i odgarnęłam włosy za ucho , aby odsłonić twarz . Opadały na czoło , ale i tak je kochałam i o , które dbałam , bo według mnie były moją wizytówką . Podeszłam do Rossa i złapałam za medalion , który każdy z nich posiada . Skądś go kojarzyłam , ale  nie wiem z kąd .-Co to jest ? – spytałam puszczając wisior i siadając na stolik od pianina  .
-Mamy swój zespół nazywa się R5 Rocks . Nie słyszałaś o nas ? – gdy Ross wypowiadał te słowa olśniło mnie .
-Byłam na waszym koncercie pare miesięcy temu , ale jakoś tak nie przyglądałam wam się z bliska . Wybaczcie . – zawstydziłam się „ Fraaajeeerkaaa „ krzyczałam w duchu . –Wiem , że jesteście świetni , macie siostre też na R ... Mmm ? – zastanawiałam się przez chwilę. –Rydel ! –krzyknęłam .-To wasza siostra , kiedyś z nią rozmawiałam , ale jakoś urwał nam się kontakt .
-Jeeej . Olivia Lana Fox nas kojarzy ! –krzyknął Ratliff , a ja zmroziłam go wzrokiem . Cieszył się jak wariat , ale na serio ? Odrazu się uciszył kiedy na mnie spojrzał . Zaśmiałam się  , kiedy się skulił i schował za Rockim , burczał coś nie zrozumiałego po nosem  .
-Tak , tak fajnie było , ale chciałbym pogadać z Olivią także mogę was prosić o wyjście z mojej pokoju ? –Ross spytał, ale nie liczył na ich odpowiedź , po czym zepchnął ich ze swojego łóżka i zamknął za nimi drzwi . Za nimi usłyszeliśmy  tylko głośnie „Uuuuu” i śmiechy . Też się śmiałam , kiedy Ross nasłuchwał pod drzwiami czy nie podsłuchują . On się uśmiechał , a ja tylko wstałam i położyłam się na jego bardzo , bardzo wygodnym łóżku . Westchnęłam  wpatrując się w kolorowy sufit , tylko ta jedna ściana była taka ciepła dla otoczenia , ale nie gryzła się z czerwienią ścian , które nas otaczały , bo każdy najmniejszy detal wpasowany był tu idealnie . Ross cicho sapnął i położył się obok mnie , ale na brzuchu kierując głowę w moją stronę . Zaczeliśmy rozmawiać długo z barwnymi szczegułami o sobie , o świecie , o ludziach , którzy nas otaczali . Bałam się , że mogę powiedzieć mu za dużo , za szybo wszystko się potoczy , że nie będe potrafiła mu odmuwić niczego . Powiedziałam mu nawet  , że mam fana w Londynie , który bacznie śledził mnie na twitterze , że czasem rozmawiamy na skype , ale tylko na jakieś 15 minut po nocach , bo on miał dużo pracy , ale nie mówił mi jakiej . Był całkiem fajny z burzą brązowych loków na głowie cały czas pokazywał białe ząbki i wogule . Ross zdradził mi , że raz na koncercie dostał w brzuch kostką rubika , potem miał siniaki i zadrapania chodź stało się to przez  sweterek . Nie miał jej tego za złe w końcu to fanki i gdyby nie one to nie byłoby ich . Z tąd te wisiorki . Na nich nosili logo ich zespołu , tak jakby w czarnym serduszku , albo w czarnej kostce od gitary  w , każdym razie było na nich różowe logo R5. Słodko czyż nie ?  Czułam się tak dobrze , pod głową miałm miękkie,  ciepłe cało Rossa , na około tali  miałam jego ramię , bawił się moimi włosami co według mnie było przyjemne , kiedy robił to facet , a nie koleżanka . Zaczeliśmy rozmawiać o głupotach , ale i tak było przyjemnie . Słuchaliśmy tego samego typu muzyki Rocka , ale ja jeszcze słuchałam Alternative Rock i trochę Popu . Z każdą minutą bliliśmy bliżej siebie nasze twarze prawie się stykały , bo teraz leżałam na jego brzuchu , a on był oparty o poduszki . Ross zaczął wodzić palcami po moich plecach delikatnie wślizgując się pod bluzkie podchodząc wyżej i znowu opadając,  jakby się rozmyślał . Wiem , że chciałam go pocałować , ale bałam się jego reakcji . W sumie co mi tam przecież on całował mnie bez przeszkud , ale we włosy lub delikatnie muskając moje policzki , więc czemu ja nie mogę postąpić inaczej . Zbliżyłam się powolnie napinając ręce , aby było mi wygodniej . Uśmiechał się z tym swoim pociągającym  wzrokiem przeszywając mnie na wylot . Przestałam się zbliżać oglądając jego twarz jak zareaguje , co planuje , a w oczach znalazłam odpowiedź . Delikatnie wbił się w moje usta  tym samym sprawiając , że nie panikowałam tylko chciałam , aby ten jeden z naszych pierwszych pocałunków trwał w nieskończoność . Oderwał się odemnie zaglądając w moje oczy .
-Znamy się tak nie długo . Nie wiem czy powinienem znać Cię tydzień czy wystarczą nam dwa wspólnie spędzone dni , abym mógł ... abym mógł zbliżyć się do Ciebie nie tylko psychicznie jak i fizycznie .-wow tego się nie spodziewałam . Czyli jest odpowiedzialny duży plus .Nie chce go odpychać więc...
-Jeżeli chcesz czekać tydzień mogę być za , ale słodkie całusy wchodzą w grę ? – spytałam może trochę szepcząc , ale  no fakt szeptanie podnieca , a ja nie panowałam nad sobą . Ponosiły mnie emocje , a wiem , że nie będę długo czekać bo mam na niego zbyt dużą ochotę .
-Wiesz , że nie mogę czekać tygodnia , a namiętne całusy mi nie wystarczą , więc...-przejechał jedną dłonią po mojej skroni , a drugą pokierował się do sznurka stroju kąpielowego . Lekko pociągnął , złożyłam na jego ustach słodkiego całusa , a dłonie zanużyłam pod jego bluzkie . Złapałam za rąbki koszulki zsuwając ją z niego przez głowę na chwilę oddalając się . Ross przewrócił mnie na plecy zaśmiałam się  on był cały czas zadowolony z siebie , dobrze  . Zsunął ze mnie górną część garderoby , a ja sięgnęłam do sznurków jego spodenek lekko za nie ciągnąc  , on za to zabrał się za guziki moich spodenek . Ręką wodziłam po jego idealnym brzuszku i wplątywałam się w jego śliczne włosy . Delikatnie jedną ręką podsadził mnie za dół kręgosłupa tym samym ściągając ze mnie spodenki koloru khaki . Ustami wędrował po mojej szczęce , szyi , delikatnie po piersiach . Moja skóra stała się zlodowaciała miałam nadzieje , że Ross tego nie zauważył . Ustami powrócił do moich ust dając mi poczucie pełnego bezpieczeństwa . Ross chyba się wachał , ale zdecydował się , kiedy ręką zsunęłam się do jego pośladka ciągnąc za sobą różowe spodenki . Delikatnie rozchyliłam nogi pokazując mu , że chce , że bardzo chce , aby zbliżył się do mnie . Lekko przysunął mnie do siebie wślizgując się nim w moją dolną partię ciała . Te uczucie było moim jednym z najbardziej lubianych tym bardziej , że robiłam z nim to po raz pierwszy  . Ross poruszał się delikatnie, płynnie  czasem przyśpieszając i lekko zwalniając . Wodził za mną wzrokiem, ustami , jego ręce były na całym moim ciele zostawiając na nich ciepłe ślady . Cicho jęknęłam de fakto w domu było wielu domowników , a ja nie mogłam się wyluzować i musiałam dusić wszystko w sobie co nie było takie proste jak się wydaje . Moje serce próbowało nadążać nad tym co się dzieje , dyszałam jego ciało było tak gorące , że spokojnie mogłam smażyć na nim bekon . Aaah ... Ross zbliżył swoją twarz do mojej przygryzając moją dolną wargę i dając mi  pocałunek z wariacją naszych języków , schodził ustami po żuchwie wprost do ucha przygryzając jego płatek . Przyjemne wibracje w brzuchu ... tak to właśnie szczyt podniecenia , nie chcący wbiłam się paznokciami w jego plecy .
-Mrrrr . –mruknął bardzo  sexownie . Czy mu się to popdobało , bo odniosłam takie wrażenie , że ból z mojej strony tak na niego wpływa . Hmm ... może po kolejnym razie rozwiąże tą zagadkie . Z  torby dobiegł dźwięk mojego telefonu . Zabije za przerwanie tak pięknego momentu . Ross pocałował mnie bardzo szybko , ale namiętnie odrywając się sięgnął do mojej torby wyciągając telefon i odbierając ciekawe kto i z jakiego powodu dzwoni o takiej porze w tym szczęśliwym dniu .
-Telefon panny Olivii Fox , w czym mogę pomóc ? – Ross przybrał głos niczym męska sekretarka co strasznie mnie rozbawiło . Wślizgnąłam się pod kołdre wygodnie układając w jego łóżku . Ciepłe i przyjemne w dotyku , po prostu idealne dla mnie , dla niego , dla nas . –Oczywiście ... tak rozumiem . Dowiozę ją do domu tak bezpiecznie jak ją przywiozłem do siebie . Niech się pani nie denerwuje , za trzydzieści minut będzie w domu . –chyba rozmawiał z moją mamą , tak na pewno z nią . –Do widzenia ! –Ross skończył rozmawiać natychmiastowo wskakując do mnie pod kołdre podnosząc temperature mojego ciała swoim dotykiem i byciem . Pocałował mnie bardzo uczuciowo wędrując w stronę mojej szyi .-Musimy się zbierać , mam odstawić Cię do domu , więc mamy zbyt mało czasu na jakie kolwiek zabawy . –śmiał się bezczelnie w moją twarz .
-Okey . Wiesz , że mi się nie śpieszy .-powiedziałam siadając na nim okrakiem . Zaśmiałam się diabelsko .
-Tobie nie , ale ja obiecałem . Muszę Ci niechętnie odmówić , a wyglądasz tak kusząco . –był zbyt silny , delikatnie zrzucił mnie z siebie uciekając w poszukiwaniu swoich spodenek . Szczerze mówiąc ...
-Masz fajny tyłek . –powiedziałam cały czas wpatrując się w jego postać do momentu , aż nie ubrał dżinsowych spodenek i białej bluzy . Ross zebrał z podłogi moje żeczy kładąc mi na łóżko . Spojrzałam na niego ze zdziwieniem . Zaplątałam się w kołdre i znowu na niego patrzyłam .
-Co jest ? Ubieraj się . –zdziwił się siadając na łóżku układając swoje włosy w idealny ład i pożądek bez użycia grzebienia .
-Pomóż mi ...proszę . –no fakt , nikt mi nie odmówi prośby , przecież to ja no w końcu Ross zbliż się do mnie , no weś nie bądź taki . Taak moja  prośba się spełniła ... Ross odwinął mnie z pościeli zostawiając nagą . Chwilę popatrzył, oblizał górną wargę, zaśmiał się lekko zabierając się za moje majtki od bikini. Wsunął je na mnie przy drobnej okazji całując pępek . Zabrał się za górę stroju, także się nim bawiąc , przełożył mi go przez głowę , odwrócił na plecy klepiąc w tyłek zawiązał sznurki ucałowując troche widoczne żebra.
-No to teraz spodenki .-pomachał mi nimi przed nosem  śmiejąc się zawadiacko . Taak ... mój mały arogant wciągając na mnie spodenki całował wewnętrznął stronę ud . Zapiął je , po czym złapał za nogi i wyciągając z łóżka . Wpadłam w jego ramiona zaczął mnie w nich huśtać nie znanym mi rytmem . Złapał mnie za ręce podniósł je do góry .-Trzymaj tak .-rozkazał mi , a ja bardzo posłusznie nie znając przyczyny wykonałam jego polecenie . Wciągnął na mnie moją bluzkie z krótkim rękawkiem składając całusa na dekolcie . Wziął moją torbę przewieszając ją sobie przez ramie .
-I telefon .-powiedziałam , a on wrzucił go do troby .
-Teraz piękna zawiozę cię do domu moim rumakiem .-na rękach zaniósł mnie do samochodu . Szybko pożegnałam się z rodzinką Lynch i pojechaliśmy na plażę , abym mogła zabrać motor ze sobą . Ross zaparkował swój samochód na plaży , a ja oddałam mu kluczyki , żeby mógł prowadzić . Ubrałam kask on też . Wyjechaliśmy z plaży  pokierowałam Rossa na moją dzielnice , aby mógł przyjeżdżać do mnie codziennie . Przy okazji wymieniliśmy się numerami . Było mi go szkoda bo musiał wracaćpiechotą mówilam , że go odwiozę , ale on nie chciał , więc pożegnaliśmy się namiętnym całusem i wieloma uściskami .
________________________________________________________________________________
Mam nadzieje , że ktoś to czyta i , że kiedyś zostawicie po sobie komentarz np."♥" ....taki wystarczy dzięki , dzięki , dziękks .
Lece z piątym. Hahaha siemka .
Kocham  , całuje  Oliv  O_o

niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 3


Byłam w siódmym niebie kiedy siedzieliśmy przed telewizorem w samych ręcznikach jedząc truskawki i dopijając trzecią butelkę tym razem białego wina . Nie wiem czemu , ale oglądaliśmy kreskówki . Poczułam smak dzieciństwa brakowało mi bajek . Byłam przeszczęśliwa, kiedy Damon zaczął bawić się moimi brązowymi falowanymi włosami . Myślałam o naszej przyszłości i o tym co robić dalej ze swoim życiem , ale mi się odechciało , kiedy zrobiłam się śpiąca i przysypiałam na nagim torsie chłopaka . Poczułam jak się podnoszę,  jestem bezwładna , jest mi z tym dobrze i coraz cieplej na duchu . Kiedy pod sobą poczułam inny materiał od razu się obudziłam  rozglądając się za Damenem kładącym  tuż obok mnie na satynowej pościeli . Uśmiechał się do mnie tylko do mnie tego uśmiechu nikt mi nie zabierze ...no chyba , że Bóg w którego prawie nie wierze . Pośpiesznie zbliżyłam się do Damona lądując tuż przy jego ramieniu . Zaciągałam się jego perfumami on od razu to zauważył.
 –To Dolce Gabbana .-powiedział przysówając się bliżej mnie . Ku mojemu zaskoczeniu Damon  zsunął ze mnie ręcznik . Zaczął gładzić mnie po trochę wystających żebrach . Nucił nie znaną mi piosenkę , abym zasnęła , ale ja nie chciałam spać , czekałam , aż postanowi to nad czym się tak zastanawiał przez wiele minut nic nie mówiąc tylko nucąc . Próbowałam coś wymyślić przejąć kontrolę , postawić jeden znaczący  krok w jego stronę . Poczułam jak ręką schodzi niżej w stronę bioder lecz zatrzymuje się na tali . Jedną ręką złpał mnie wokół tali przeciągając na siebie . Nie mówiłam pozwoliłam mu wykonać swój pomysł nad , którym zbyt długo myślał . W chwili kiedy na nim leżałam zrobiło mi się gorąco lekko się podniosłam , żeby chodź trochę się oderwać od tego kaloryfera . Próba spokojnego oddechu podziałała . Już spokojna trzymałam ręce na jego piersi trochę lżej  wbijając w niego paznokcie . Nie byłam zdenerwowana , ale zmęczona dzisiejszy dzień dał mi dużo do myślenia . Bałam się o Damona . O Mikiego . O mamę , tatę ,  Anę . Byli dla mnie wszystkim . Zajmowałam się zupełnie czymś innym , bo zamiast  oddać się rozkoszy martwiłam się o wszystko . Nachyliłam się nad jego ucho .
-Zmęczyłam się .-szepnęłam mu rozkosznie . Czułam jak się uśmiecha , bo na pewno jest z siebie dumny . No bo ja zmęczona ? Najbardziej byłam zmęczona po przebiegnięciu ośmiuset metrów , a to mogła być moja rozgrzewka . Nie lubiłam go okłamywać , ale to był wyjątkowy moment w , którym się poddaje . Przechyliłam się na bok , aby spaść bezwładnie obok jego ramienia . Chcący ściągnęłam z Damona kołdrę pozostawiając go tak jak go stworzono . Głośno się śmiałam , a on wręcz przeciwnie wyrywał mi skrawek kołdry tym samym przyciągając mnie  do siebie zakrywając ‘tą ‘ część ciała .
Szybko zasnęłam, spało mi się wyjątkowo miło . Bez żadnych snów tym bardziej koszmarów . Usłyszałam dżwięk mojego telefonu gdzieś z dołu , więc bez zastanowienia zbiegłam na dół ...nago . Ciuchy były mi nie potrzebne . Gdy zobaczyłam jak Damon słodko śpi , miałam ochotę zrobić mu zdjęcie , ale nie miałam czym . Będąc na dole wsłuchiwałam się w piosenke Metronomy – The Bay . Dźwięk dochodził z jadalni  . Złapałam za telefon , Miki dzwonił , więc szybko odebrałam.
-Hallo ? Miki , coś się stało ?-spytałam trochę podenerwowana . Wsłuchiwałam się .
 -Przyjedź proszę , smutno mi bez Ciebie . –zrobiło mi się go żal . Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć . Nie zostawię tak po prostu Damona i tak po prostu nie zostawie Mikiego .
–Za dwadzieścia pięć minut będe, nie martw się już się ubieram i przyjeżdżam . Zajade do McDonalda coś ci kupić na śniadanie .-powiedziałam pośpiesznie . Biegłam już na górę . W pokoju szukałam swoich majtek,  które znalazłam pod łóżkiem . Szybko je wciągnęłam na lewą stronę , nie przeszkadzało mi to . Zajrzałam do szafy Damona w poszukiwaniu jakiegoś swetra lub bluzki . Znalazłam zielony sweterek w serek , nałożyłam go na siebie cały czas  wciskałam  czerwoną słuchawkę , aby  odłączyć się od  Mikiego . Zeszłam na dół w stronę basenu w poszukiwaniu mojej małej czarnej . Zobaczyłam ją leżącą w basenie pomyślałam „Cholera zawsze to ja muszę sobie moczyć dupsko ‘’  . Zdjęłam sweter i spokojnie weszłam do chłodnej wody przy okazji zaliczjąc prysznic. Wypłynęłam na środek basenu , złapałam za sukienkę i wróciłam na powierzchnię . Sukienka była zbyt mokra , żeby ją suszyć , ale w sam raz , żeby wycisnąć z niej wodę i ją  ubrać .  Ścisnęłam sukienkę jak najmocniej wykręcając . Lekko ją naciągnełam nie wydając z siebie żadnych odgłosów chodź była lodowata . Nie daleko mnie leżały moje botki , które na szczęście nie były mokre , spojrzałam na sweter szybko  się nim otulając. Wciągnęłam wyskokie buty , weszłam do domu na palcach , aby nie obudzić Damona kurczowo łapiąc torebkę leżącą na ziemi przed wejściowymi drzwiami . Lekko pociągnęłam za otwarte drzwi . Przypomniało mi się o kasku . Jedną nogą cofnęłam się do domu kask leżał na sofie . Na palcach przeniosłam się w  sam środek salonu , chwyciłam kask i wybiegłam . Pośpiesznie wyciągnęłam kluczyki , wsiadłam na motor wciągając kask . Usiadłam na motorze , modliłam się o to , aby Damon  nie usłyszał dźwięku odpalanego silnika . Wycofałam z podjazdu oddychając z ulgą i kierując się w stronę McDonalda na małe śniadanie dla mnie i Mikiego .
Zajechałam do McDrivea , aby nie tracić czasu w kolejce i nie zwracać na siebie uwagi mokrą krótką sukienką , po czym zdjęłam kask układając włosy , których nie zdąrzyłam ułożyć przed ucieczką z domu ukochanego . Było mi cholernie przykro , zostawiłam chłopaka w domu , gdy samcznie spał , ale z drugiej strony jechałam do brata , który mnie potrzebował . Czułam się jak wyrodna matka . Zostawiłam syna na noc w domu , żeby spotkać się z facetem . To czarne scenariusze , bo w rzeczywistości chyba robiłam dobry uczynek . Zamówiłam jedzenie . Czekając na nie lekko prażyłam się w słońcu , żeby chodź trochę ogrzać twarz porannymi promieniami słońca , podniosłam wysoko głowę  . Poczułam na sobie czyjś wzrok , nie jeden pare par oczu wpatrujących się we mnie , a może na mój motor ? Nie wiem lubiłam być w centrum uwagi , ale nie za często . Dałam im sobie po patrzeć na mnie lub na mój motor . Zapłaciłam za zamówienie , po czym je otrzymałam . Odjechałam kawałek , aby zaparkować gdzie kolwiek . Nadal  czułam na sobie wzrok . Olałam , zsiadłam z motoru i otworzyłam mały  bagażnik pod siedzeniem . Sprawdziłam na telefonie , która godzina i z powrotem wsiadłam na motor . Była dokładnie 6.51  , więc o której godzinie zasnęliśmy o czwartej może piątej ? Trudno .
-Cześć.- usłyszałam przed sobą czyjś głos . Był to ładny chłopak , a dokładnie bardzo jasny blondyn o ślicznych brązowych oczach . Uśmiechnęłam się szczerze, a on odwzajemnił uśmiech i wyciągnął do mnie swoją ręke , którą odraz  uścisnęłam .-Ross .
-Olivia .-odparłam .-Miło mi Cię poznać Ross .-dodałam . Wyglądał na miłego, bardzo fajnego. „Olivia tylko się nie zakochuj ‘’ powtarzałam sobie w myślach i skarciłam za takie myślenie .
-Wzajemnie Olivio . Nie boisz się jeździć takim sprzętem . Pierwszy raz widzę w Miami  tak ładną dziewczynę mającą Kawasaki . –zarumieniłam się . Wyjrzałam mu za plecy zauważając czwórkę chłopaków spoglądających w naszą stronę Ross lekko się odwrócil , a oni mi pomachali cały czas nie spuszczając z nas wzroku . Pytająco na niego spojrzałam .
-To twoi kumple ? –spytałam patrząc na niego od góry do dołu . Białe spodnie z wiszącym krokiem z brązowym paskiem i błękitnym T-shirtem na dodatek  w  białych Adasiach . Z kąd on się urwał ?
 -Lepiej, to trzej moi bracia i jeden kumpel .-Ross przerwał mi zamyślenia o nim .
-Rzeczywiście tacy ślicznie do ciebie podobni .-przepraszam , co ja przed chwilą powiedziałam ?-Wybacz , że to powiedziałam . Czasem jestem zbyt szczera i możesz to wziąść za komplement z mojej strony.-mam nadzieje , że wyszłam z tego z twarzą . Zaśmiał się  , a ja się tylko uśmiechałam .
-Dzięki . Mogę im o tym  kiedyś powiedzieć ?-spytał trochę zarumieniony . Suuuper zarumieniłam chłopaka .
-Czemu nie , kiedyś na pewno im powiesz .-patrzyłam na niego z uśmiechem jak na obrazek , cudny obrazek . Przez chwilę zapomniałam o tym , że mam jedzenie w schowku specjalnie dla Mikiego . Trochę odleciałam .-Wybacz , ale trochę się śpiesze . Nie traktuj tego jak spławienie , bo  mój brat czeka na mnie w domu głodny . –szybko powiedziałam próbując założyć kask , lecz chłopak powstrzymał mnie swoją ręką .
-Mogę cię o coś spytać?-Ross spytał  , aby z pewnością spytac dlaczego jestem cała mokra . Tylko pokiwałam głową , żeby nie zabierać dużo czasu  .-Dlaczego jesteś cała mokra oprócz włosów?-wiedziałam .
-Dobrowolnie weszłam do basenu w sukience , ale było mi zimno więc włożyłam na siebie pierwszy , lepszy sweter .-skłamałam puszczając do niego oczko jakimś dziwnym trafem . Sprawiłam , że uśmiechnął się jeszcze szerzej . Podniósł obie brwi w geście zdziwienia .
-Niezła impreza ?-spytał śmiejąc się .
-Jednoosobowa , ale fajna . Wypiłam trochę za dużo wina po którym się nawet nie upiłam.-uśmiechnęłam się nie wspominając o Damonie  smacznie śpiącym i nie będącym świadomym spania samemu w swoim łóżku .-Przepraszam cię , ale naprawdę muszę lecieć . –naciągnęłam kask ostatni raz spoglądając mu w oczy z daleka .
-Rozumiem i mam nadzieje , że jeszcze cię kiedyś spotkam .-powiedział to tak słodko ,  jakby recytował wiersz miłosny . Włożył ręce do kieszeni i przekręcił się do mnie bokiem  , abym swobodnie mogła odjechać .
-Dzięki Ross  miło mi się z tobą rozmawiało .-włożyłam kask , a Ross tylko mi pomachał . Odjechałam przewijając po kolei każde jego spojrzenie , wypowiedziane przez niego słowo i uśmiechy przez niego mi podarowane . Jechałam spokojnie dość wolno ,  bo osiemdziesiąt na godzine . Droga była prosta jak zawsze z resztą .
Gdy dojechałam zaparkowałam motor w garażu zamykając za sobą drzwi . Wyciągnęłam jedzenie ze schowka i poszłam prosto do kuchni . Zostawiłam  zawartość krzycząc do Mikiego , żeby przyszedł zjeść. Idąc  się przebrać z  mokrych rzeczy  przed oczami  wyobraziłam sobie nowo poznanego chłopaka i jego śnieżnobiały uśmiech , a na sercu zrobiło mi się cieplej . Był bardzo miły . Czułam , że chciałabym z nim rozmawiać dużo dłużej . Nawiązałam z nim kontakt , a  nie chciałam go dziwnie stracić . Nie wiem czy mi na nim zależało , przecież ja go wogóle nie znam . Było w nim coś czego chciałam mieć , ale nie mogłam tego dostać od żadnego innego chłopaka . No , ale cóż ... nie mam jego numeru telefonu , nie wiem jak ma na nazwisko i  nie wiem czy jest przejezdny , ale nie nie wyglądał na takiego . Chwila , chwila ... ja mam Damona,  który darzył mnie wielkim uczuciem . Poczułm wibracje w torebce ... o wilku mowa .
-Wszystko ci wyjaśnie tylko musisz się ze mną spotkać dziś o piętnastej u mnie ! –wykrzyczałam mu do słuchawki . Nie zastanawiając się co sobie pomyśli.
-Będę , ale za bardzo się martwiłem , żeby tak po prostu Ci odpuścić . Do zobaczenia .-powiedział to tak pusto , że aż zabolało . Nie dał mi powiedzieć po prostu się rozłączył jak,  gdybym popełniła najgorszy swój  błąd  wyjeżdżając ‘na kraniec ‘ świata bez niego . No cóż ... tak z nim bywa jak się obraża ma stalowe myśli nie dopuszcza do nich nikogo oprócz tych zaufanych . Czasem martwię się , że się w sobie zamyka i chowa przed światem swoje myśli . Źle robi , bo powinien z kimś rozmawiać na różne   temty.
 Na górze poszłam pod ciepły prysznic . Już ‘ogarnięta’ zaczęłam pisać nową piosenkę nie wiedziałam czy to ma sens wysilać się , bo byłam cały czas  zmęczona  . Przysnęłam na łóżku ze skrzypcami w ręku i w połowie zapisaną kartką całą w nutach i słowach nie klejących się do siebie . To było nie możliwe w moim przypadku ... zawsze o poranku miałam napisany już refren z pierwszą zwrotką , a tu nagle pustaka , nic a nic fajnego . Miałam sen dziwny sen coś jak kryminał ze mną w roli głównej . Siedziałam w ciemnej sali okryta czarnym kocem z kawą w rękach. Nagle do pokoju wszedł mężczyzna po czterdziestce . Światło rozbłysło podając proto na moją twarz oślepiając mnie tym samym . Próbowałam wstać , ale byłam przykuta do krzesła kajdankami . Zaczęłam w panice rozpaczliwie płakać chcąc się uwolnić spadłam z krzesła na podłogę szybko czołgając się w stronę zamkniętych drzwi . Facet energicznie złapał mnie za włosy ciągnąc do pionu z powrotem usadzając na krześle . Krzyczałam krztusząc się łzami , a on przyłożył mi w twarz z płaskiej ręki . Na szczęście obudził mnie mój telefon dzwoniący na pianinie . Swobodnie wstałam ocierając wierzchem dłoni mokre od potu czoło . Złapałam  za telefon z zamiarem wciśnięcia czerwonej słuchawki , ale to tata dzwonił nie mogłam nie odebrać .
-Słucham... cię ...tato .-wymruczałam w przerwach ziewając  .
-Kochanie lepiej usiądź .-tata wypowiedział to zdanie bardzo delikatnie ,  wręcz ze spięciem . Zrobiłam to o co poprosił .-Przkro mi skarbie , ale nie wiem jak ci to powiedzieć .-coś się stało , a ja mogłam się tylko domyślać . To było coś co bardzo go zabolało i z przykrością musiał mi to powiedzieć . Była godzina 14.59. Damon zaraz powinien tu być . Usłyszałam szlochy mamy  w słuchawce . Po policzku spłyneła mi pojedyńcza łza , bo ja już wiedziałm , ale nadal nie mogłam w to uwierzyć . Czułam na czyj pogrzeb mogę się wybierać ...

Rozdział 2


Jadąc obok plaży nigdy nie miałam dość jej widoku i tych prawie nagich opalonych ciałek . Białe grzywy oplatające wysportowanych serferów...słodki Aniele o czym ja myślałam . Nim się obejrzałam Damon wysiadł z samochodu i podążał w moją stronę . Otworzył drzwi pasażera podając mi swoją ręke . Jego dłoń wypełniała wyciągająca mnie z auta . Damon przełożył swoją ręke przez moją i poprowadził do drzwi mojego domu . Zatrzymałam się w pół kroku , bo telefon głośno zawibrował mi w trorbie . Wyciągnęłam iPhona z bocznej kieszonki torby , a na wyświetlaczu pojawił się numer taty . Szybko wcisnęłam zieloną słuchawkę .
-Cześć tatku !-strasznie za nim tęskniłam i ucieszyłam się , że dzwonił dlatego trochę podniosłam ton głosu.
-Cześć Olivka ! Co u was ? Jak tam Miki ? –uśmiechnęłam się słysząc głos taty . Był wesoły .
- U nas po staremu , a Miki jak to Miki . Chcesz z nim pogadać właśnie stoję przed domem ?-kątem oka obserwowałam Damona , który usiadł na schodach zamykając oczy i łapiąc na twarz promienie słońca .
-Nie dzięki . Niedługo wracamy , więc pogadam z nim po powrocie do domu.-trochę się zdezorientowałam .- zrzedła mi mina.
-Ale jak to ? Przecież mieliście wracać w niedzielę ?-byłam zdziwiona , potrzebowałam wyjaśnienia . Odruchowo zaczełam  przechadzać się po chodniku co Damon zauważył od razu.
-Kochanie to nie tak , że nie chcemy już odpoczywać , ale mama  miała sen w którym wszyscy jesteśmy na pogrzebie oprócz Ciebie i bardzo ją to zaniepokoiło , więc jutro po południu wracamy pierwszym , lepszym lotem . –kiedy tata wypowiadał te słowa zatrzymałam się w miejscu , jakbym była wmurowana . Damon tylko mnie obserwował i nasłuchiwał . Chyba lekko pobladłam , bo szybko do mnie podbiegł i złapał za zimne policzki gładząc je odruchowo.
-Rozumiem . Uważajcie na siebie .-mówiłam jąkając się i trzęsąc się z podenerwowania .
-Skarbie tylko się nie martw . Mam nadzieje , że Damon się Wami opiekuje i pewnie jest tam gdzieś blisko Ciebie .-Damon na dźwięk swojego imienia zesztywniał jak ja wcześniej z pytającą miną .
-Okey . Jest tu właśnie wróciliśmy ze szkoły i podsłuchuje . –lekko się uśmiechnęłam .
-Dlaczego mnie obgadujecie !-szepnął stojąc pare centymetrów ode mnie , aby tatuś nie usłyszał mojego piszczącego chłopaka .
-Baw się dobrze dziś wieczór . Spędzasz go z Damonem tak ?-tata się zaśmiał . Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć , a Damon wyprężył się jak struna zaglądając mi w oczy co mnie rozpraszało .
-Tak ... umówiliśmy się . Skąd wiedziałeś ?-moje zdziwienie przerastało każde oczekiwnia . –Pewnie chcesz z nim pogadać hmm?
-Jak to ? Nie robię nic złego wyciągając cię z domu na noc w piątkowy wieczór .-Damon szeptał oddalając się o pare kroczków .
-Daj mi go sprawdzimy jego odpowiedzialność . Nie masz nic przeciwko ?-spytał chciał napędzić Damonwi stracha . Dobrze , że się o nas troszczył , ale chyba bardziej o mnie niż o niego.
-Jak chcesz . –powiedziałam rozluźniając mięśnie –Tatuś chce z tobą porozmawiać .-zwróciłam się do Damona wręczając mu telefon . Chyba się tego nie spodziwał,  miał przestraszoną minę jak na zawsze pewnego siebie. Damon przyłożył mojego białego iPhona do ucha mówiąc ciche „Dzień dobry ‘’ . Był zdenerwowany , to było dziwne . Ja weszłam do domu , żeby im nie przeszkadzac. Na wejściu zobaczyłam Mikiego cały czas oglądającego kreskówki .
-Cześć Miki ! Co oglądasz ?!-spytałam rzucając torbę w kąt i zamkając za sobą drzwi.
-Kreskówki .-odpowiedział krótko i zwięźle. Ktoś pukał do drzwi . Otworzyłam , a tam Damon  , który wyciągnął mnie za ręke na dwór by móc pogadać. Opowiedział mi o czym rozmawiał z moim tatą i jak się śmiali ze swoich przygód sexualnych . To było interesujące , że tak się dogadywali. Potem odjechał przypominając o wieczornej randce . „O ósmej u mnie „ powtarzał , żebym się tylko nie spóźniła . Zabrałam , żeczy na górę myśląc w co mogę się ubarć . Nie miałam koncepcji , a żeby coś wymyślić przysiadłam do pianina i zaczęłam przygrywać czterdziestą symfonie Mozarta . Grałam prawie na każdym insrumeńcie z  , którym było mi wygodnie , ale nigdy nie umiałam i pewnie nie dam rady się nauczyć grać na gitarze . Może to nie jest ciężki instrument do nauki , ale nigdy mnie do niego nie ciągnęło . Nagle wpadł mi do głowy pomysł , którego oczekiwałam  grając  , ale najpierw położyłam się na łóżku rozmyślając o tym co powiedział mi tata . Czyj pogrzep ? Dlaczego nie ma mnie wśród żałobników ? Komu mogło się coś przydażyć i tak w kółko , aż z przyzwyczajenia spojrzałam na zegarek . Była 18.03 , więc miałam mało czasu . Westchnęłam i zerwałam się z łóżka idąc w stronę garderoby mojej mamy z zamiarem zabrania jej małej czarnej sukienki z zamkem na plecach . Była sexowna w sam raz na randkę z tym jedynym mam nadzieje . Rzyciłam ją na łóżko pośpiesznie zrzucając z siebie ciuchy by powędrować pod dziesięciominutowy prysznic .
Spojrzałam na zegarek czas był w sam raz , bo obiecywałam sobie przed lustrem susząc włosy , że się nie spóźnie w tę wyjątkową noc . Za dwadzieścia pięć minut ósma . Wciągnełam pomarańczowe botki i zapakowałam najważniejsze pierdoły wraz z telefonem znowu spoglądając na zegarek . Rozejrzałam się po pokoju zostawiając za sobą wyraźny nieład ...trudno i tak tu nikt nie wchodził . Spokojnie zeszłam po schodach wyciągając z torebki kluczyki od mojego prezentu urodzinowego. Zapomniałam o marynarce , przecież na dworze mogło być zimno , więc szybko się wruciłam . Weszłam do pokoju i wyszłam zabierając kolorową marynarkę i miętosząc w ręku pęk kluczy .
-Miki wychodzę wrócę rano i mam nadzieje , że śpisz .-na dole było ciemno , więc pewnie już spał.
-Zamknij mnie na klucz i nie będę nikomu otwierał .-wrasznął piszcząc lekko ze swojego pokoju na górze . Zgasiłam światło w salonie jak i wyłączyłam telewizor. Znowu spojrzałam na zegarek wchodząc do garażu . Za piętanście minut ósma , więc napewno się nie spóźnie . Włożyłam kurteczkę i spojrzałam na mój czerwony motor  marki  Kawasaki , to był mój prezent na szesnaste urodziny . To był dobry zakup ze strony rodziców . Na głowę wciągnełam  kask siadając wygodnie na motorze . Kluczykem otworzyłam garaż i bramę jednocześnie , poczekałam pare sekund  po czym wyjechałam na pustą ulice zamykając za sobą każde wcześniej otwarte drzwi .
Na głównej trasie do Damona mogłam spokojnie jechać sto na godzinę wymijając każdy samochód czasem przystając na światłach . Muszę przyznać , że w szpilkach jeździ się o wiele trudniej niż w Adidasach . Zatrzymałam się na pasach rozluźniając na chwilę mięśnie i odrywając się od kierownicy prostując kręgosłup. Usłyszałam czyjś głośny i przerażający krzyk z lewej strony. Lekko przekręciłam głowę przeżucając z gracją włosy na plecy .
-Dasz się mała przejechać ?!-krzyknął jakiś dość dziwny facet . Zignorowałam go i pokazałam środkowego palca . Światła się zmieniły , a ja ruszyłam jak najszybciej i jak najdalej od tego dupka . Trochę podwiewało mi sukienkę , ale zbytnio się tym nie przejmowałam , bo byłam blisko domu Damona dzieliło mnie od niego tylko jakieś marne pare sekund . Zwolniłam tępo parkując u niego na podjeździe . Zdjęłam kask, poprawiłam włosy , zgasiłam silnik i zsiadłam z motoru kierując się w stronę sporych drewnianych drzwi . Otrząsnełam się uspokajając myśli . Wcisnęłam dzwonek wsłuchując się w przyjemną melodię . Drzwi otworzył nie kto inny jak on ubrany czarne spodnie , białą koszulę i luźno przewiązany krawat. Z wnętrza domu poczułam przyjemny zapach pieczonego mięsa z krokiem się pogłębiał . Ustałam przy stole jadalni , a Damon złapał mnie od tyłu za talię przyciągając lekko do siebie i muskając czubkami ust moją szyję .
-Jestem pod ogromnym wrażeniem .-szepnęłam nie pozwalając , aby przestał . Na stole stały dwa talerze na jednym końcu i drugim , po środku pieczeń i trzy butelki starego , włoskiego wiana . Wiedział jak lubiłam się z nim upijać , a potem nic nie pamiętać , ale dziś wolałam być trochę trzeźwa , żeby móc zapamiętać każdą naszą wspólnie spędzoną sekunde .-Wiesz zgłodniałam przez ten kuszący zapach .-znowu szepnęłam . Na  moje słowa przestał i zaczął mruczeć  , a ja nadal stałam do niego tyłem.
-Mam coś dla ciebie .-powiedział śpiewająco .-Nie odwracaj się dopóki ci nie powiem.-kocham niespodzianki , a ta była wyjątkowa . Przymknełam oczy czekając na to co chciał mi wręczyć . Na szyi poczułam chłodny powiew , a potem z pewnością naszyjnik !-Możesz otworzyć oczy.-odwróciłam się do Damona przodem i zerknęłam na prezent . Łańcuszek srebrny z wisiorkiem na którym było wygraderowane słowo „Forever ‘’ . Próbowałam powstrzymać płacz . Spojrzałam na Damona , który też prawie płakał oczywiście ze szczęścia . Wtuliłam mu się w ramiona muskając jego podbrudek .
-Z jakiej to okazji ?-spytałam zaciekawiona nadal się w niego wtulając . Poczułam jak moje serce  wypełnia się szczęściem po brzegi .
-To już nasze pół roku razem . Jesteśmy szczęśliwą parą już pół roku Olivia .-ciarki , które przeszły po moim ciele na dźwięk mojego imienia padające z jego ust były nie wyobrażalne . Byłam pewna  , że nawet ich sparawca je poczuł na swoim ciele.
-Dziękuje Ci  za wszystko , za każdą najmniejszą rzecz mi ofiarowaną.-powiedziałam to tak jakbym te słowa wyciągneła z brytyjskiej telenoweli. Odsunął moje krzesło , a ja przycupnęłam na kremowym materiale . Damon złapał za butelie czerwonego wina nalewając najpierw mi potem sobie  , gdy już usiadł na swoje miejsce wzniósł toast za naszą przyszłość . Lekko zakręciłam kieliszkiem i upiłam łyk .-Mmm rocznik 1979 ?-spytałam zafascynowana smakiem wina.
-Blisko , spróbuj jeszcze raz .-powiedział cały czas  się szczerząc . To był przyjemy widok . Upiłam kolejny łyk i jeszcze jeden. Wiem .
-Rocznik ...hmm?-zastanowiłam się jeszcze raz , aby nie popełnić błędu.-Rocznik 1971 lub 1973 ?
-Numer dwa . Świetny z Ciebie smakosz .-zaśmiał się ja także . Wychodziłm na kompletnego pijaka ! Trudno , kocham wina nie zmienie tego . Po wypiciu połowy butelki zabraliśmy się za jedzenie . Pieczeń była idealnie zarumieniona , bardzo dobrze doparawiona i miękka . Prawiłam Damonowi komplementy , że powinien mieć własną kuchnie , że świetnie gotuje i nie powinien marnować takiego talentu. On zaś mówił mi jaki to mam talent do śpiewu , gry na instrumentach i dobierania ubioru do okazji czy nastroju .
Długo razmawialiśmy  i piliśmy , aż Damon porwał mnie na tył domu w stronę basenu . Zdjoł buty , rozpioł koszulę  i zdjoł spodnie . Wszystkie ciuchy zostawił na ziemi w kompletnym nie ładzie . Na dworze nie było zimno spoglądałam to na Damona to na niebo pełne gwiazd. Dwa piękne widoki przed moimi oczami . Szkoda , że nie wzięłam aparatu , to było piękne zjawisko . Damon miał czarne boksreki i wyżeźbiony tors na , którym zasypiałam . Stał opierając ręce na biodrach.
-Rozbieraj się . To część naszego świętowania pół rocznicy .-uśmiechnęłam się nie byłam pewna tego co robię , ale przestało mnie to obchodzić,  gdy Damon  zaczął nalegać .
-Okey , okey , ale musisz mi pomóc z zamkem  trochę się zacina .-prawdę mówiąc nie zacinał się chciałam by pomógł mi zrzucić z siebie ciuchy . Tak romantycznie . Zrobił to tak delikatnie , że nawet nie poczułam jak kecka ze mnie sama zjeżdża . Trochę spanikowałam . Nie ubrałam stanika ,  kompletnie o nim zapomniałam przynajmniej miałam na sobie majtki  . Damon zaczął mnie obracać w swoją stronę . Na jego usta wpłynął diabelski pewny siebie uśmiech . Miałam czym się pochwalić , bo cycki miałam niezłe nie za duże , nie za małe  , a on widział je nie raz i nie dwa razy . Wpatrywałam się w ziemie  on tylko złapał  mój podródek i przechylił w górę , aby mógł spojrzeć głęboko w moje niebieskie oczy  nawet się nie wachał przytulił mnie do siebie bliżej byśmy mogli całkiem się stykać . Pocałował mnie w czoło potem lekko musnął moje usta lecz nie pogłebił pocałunku . Osunął głowę , żeby spojrzeć na mnie jeszcze raz bardzo dokładnie . Pochłonęły mnie jego zielone tęczówki  nie mogłam się opanować , objęłam go wokół karku obiema rękami powolnie się zbliżając do jego ust . Oddałam mu się całkowicie , wplotłam palce w jego włosy stając na palcach , aby jemu było wygodniej mnie całować . Był słodki od wina . Przyjemny zapach  jego perfum coraz bardziej mnie pobudzał,  coraz to mocniej i namiętniej gładziłam swoimi ustami jego usta. Staliśmy już na krawędzi basenu nie odrywając się od siebie . Już myślałam , że wylądujemy gdzie ińdziej , ale chyba trochę się myliłam. Źle postawiłam stopę i razem wpadliśmy do basenu nadal się obejmując. To było orzeźwiające .
-Wybacz .-zaśmiałam się  nadal wpatrując w Damona poprawiającego swoje włosy . Gładziłam go opuszkami palców po torsie on chichotał czy ze mnie czy z innego powodu i tak był słodki , bezbromny przy mnie  , uśmiechnięty , rozpalony jednym słowem naprwde sexowny . Miałam ochotę na więcej , ale on się nie śpieszył. Trochę popływaliśmy , wypiliśmy parenaście lampek wina różnego rodzaju , ale nadal nie byliśmy wstawieni . To dobrze , bardzo dobrze przynajmniej coś zapamiętam , bo  te chwile z nim były bezcenne. Czekałam na więcej jego , naszej bliskości .