" Każdy ma swoje przeznaczenie ;

jedyne, co musi zrobić ,

to za nim podążać i je zaakceptować,

bez względu na to, dokąd prowadzi."

Henry Miller

niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 1


Kolejny upalny dzień w Miami . Przez żaluzje  okna wpadł pojedynczy  promień słońca padający w prost na moją twarz gładząc moją skórę i gwałtownie budząc z błogiego snu . Przekręcając się z dala od słonka spojrzałam jednym okiem na czerwony budzik stojący na szafce nocnej . Taaak  5.39 , bardzo wcześnie , zbyt wcześnie . Zamknęłam wcześniej otwarte przez jakiś czas oko , aby się zdrzemnąć chodź na kilka minut ewentualnie pół godzinki . Moja drzemka nie trwała długo , bo nad uchem  słyszałam ciche szmery.
-Olivia obudź się...prooose ! -miałam ochotę powiedzieć „ Nie Miki nie wstane !” , ale na samą myśl zrobiło mi się go przykro w końcu jeszcze przez dwa dni był pod moją opieką , bo rodzice zrobili sobie mały tygodniowy urlop . Szanowałam ich decyzje , zasłużyli na odpoczynek od nas, od pracy i od tego całego zgiełku ich otaczającego . Przypomniało mi się , że nadal siedział obok mnie Miki czekający  , aż dam znak życia .
-Juuuż!-przeciągnęłam , żeby się otrząsnąć . Wzięłam brata na plecy i zeszłam z nim na dół do kuchni . Posadziłam młodego na wysokim metalowym krześle przy drewnianym blacie .
-Masz ochotę na płatki? Hmm?-zaczełam na przemian ruszać brwiami , aby rozśmieszyć Mikiego , ale to na  nic . Chyba był zbyt głodny na śmiechy ze mną z rana .-Łyżka , płatki , miska , mleko –zaczełam wyliczać i wyciągać po kolei każdą rzecz stawaiając Mikiemu przed nosem , aby sprawdzić jak zareaguje na moje zachowanie . Usłyszałam dzwonek do drzwi . Poczochrałam małego blondyna i pobiegłam do drzwi . Złapałam za klamkę ciągnąc do siebie . W drzwiach ujrzałam wysokiego szatyna  ubranego w jasne miętowe rurki i czarno-czerwoną koszulę w kratę . No i tak .... to czerwone trampki . Uśmiechnęłam się  oparłam o framugę drzwi rozkoszując się widokiem tej śliczności , która rozbierała mnie z pidżamy wzrokiem . Lubiłam go takiego ...w sęsie takiego swobodnego , prawie nie uczesanego  .Aaah był prześliczny pod słońce jakby był  herosem zesłanym dla mnie , do mojej obrony przed złem świata.
-Witaj śpioszku !-mmm i ten jego Damonwoy  głos . Wszedł do środka zbliżają się w moją stronę bróbując skraść mi z ust pocałunek  , lecz ja przycisnęłam mu palca do ust odmawiając ich ciepła na swoich .
-Nie e e –szepnęłam mu na ucho całując w podbrudek bo na tyle dosięgałam-Młody podgląda –wskazałam na Mikiego wcinającego płatki –Idę się przebrać .
-Okej –powiedział lekko , a ja  uciekłam w stronę schodów wlekąc do swojego pokoju . Z  dołu usłyszałam tylko słowa Damona skierowane do Mikiego –Cześć  Miki , jak tam ospa ?-spytał uprzejmie . Otworzyłam drzwi swojej garderoby wyciągając z niej nowo zakupioną sukienke przed kolano u góry w kolorze mięty, a na dole w kolorowe kwiaty , w tali  z cienkim , także kolorowym  paskiem . Do tego dobrałam białe  Conversy za kostkie stawiając na wygodę i białą dżinsową kurteczkę . Pomykałam prędko do łazienki  wyciągając po drodze z szafki czarną bieliznę . W łazience najpierw umyłam zęby , potem szybko wciągnęłam kolejno ciuchy  po czym zrobiłam sobie lekki makijaż . Nałożyłam cienki puder i pociągnęłam rzęsy maskarą . Nigdy nie malowałam się zbyt przesadnie jak jakieś plastiki z mojej szkoły . Wyszłam z łazienki ogarnięta stanęłam przed wysokim lustrem na szafie  układając moje małe delikatne loczki tak , aby jakoś wyglądały . „Jest okey ‘’ szepnęłam sama do siebie . Zabrałam mp3 , torbę i telefon zastanawiając się czy wszystko mam , a jeśli nie to ...trudno .
 Idę po schodach spokojnie oddychając przygotowując się na komplement ze strony Damona . Myślę , że wyglądam nieźle jak na tak expresowe ubranie . Uwaga chwila prawdy . Wdech , wydech . Stając w progu przestrzennego salonu  łączącego się z kuchnią i jadalnią tylko wygładziłam sukienke , a tam zobaczyłam Damona robiącego mi kanapkę do szkoły . Nie wiedziałam co mam powiedzieć , bo po raz pierwszy widziałam go w mojej kuchni ubarnego , a nie w samych bokserkach . Szok ... słodki heros w kuchni. Bardzo wolno do niego podeszłam , a on na mnie nie spojrzał tylko wręczył mi gotową kanapkę , którą włożyłam do torby . Dopiero mnie ujrzał i chyba go  trochę zatkało , rozchylił usta . Jego zdziwienie było strasznie zabawne , ale powstrzymałam się od wybuchy śmiechu.
-Wyglądasz... pięknie- wyjąkał zamykając usta  cicho wzdychając . Dygnęłam mu tak , jakby się kłaniając .-Pamiętaj , że nie możemy się znowu spóźnić.-otrząsnął się z transu w jaki go wprowadziłam swoim wyglądem . No i ...miał rację z tym spóźnianiem . Od kiedy ze sobą jesteśmy dużo u siebie sypiamy „ucząc się ‘’.
-Wiesz , że to nie moja wina ?- spytałam krzyżując ręce na piersi .
-Może i nie , ale to ważne , żeby się nie czepiali .- no tak znowu miał racje .
-Chodźmy już , przecież nie chcesz się spóźnić !-uniosłam głos otwierając drzwi na oścież  krzywiąc usta na kształt Nike .
-Jak stare małżeństwo.-burknął pod nosem , jednak i tak to usłyszałam . Położyłam ręce na biodrach , żeby wyglądać groźniej , ale ja groźna ? Niee.
-Mężu , do auta migusiem.- zażartowałam , a Damon wyprostował się jak struna i wręcz pobiegł do auta otwierając drzwi pasażera dla mnie .
-Oczywiście żonko .- tak .  Gre aktorską mieliśmy w genach i on i ja .
-Miki ...-zwróciłam się do brata , a on posłusznie odwrócił się w moją stronę szczerząc białe wampirze ząbki-Nie rozrabiaj , opiekunka zaraz będzie  , a jakby coś się wydarzyło to dzwoń paa- i ostatecznie zamknęłam drzwi  nie słuchając odpowiedzi brata . Wiedziałam , że do niego dotarło zawsze , gdy przychodzę zastaję go w tym samym miejscu na sofie co go zostawiłam . Wygodnie usiadłam się w czrewonym Lambordini Damona  , gdy on także wsiadł do samochodu odwróciłam się w jego stronę , a on przysunął się  nieśmiale . Ujął moją twarz w dłonie lekko zbliżył i namiętnie pocałował . Słodkie usta Damona kojarzyły mi się z landrunkami z dzieciństwa , ale nie o tym mowa . Nadal do siebie przywieraliśmy , gdyby nie to , że mieliśmy szkołę bylibyśmy u mnie w łóżku . Damon pierwszy postanowił coś powiedzieć :
-Wiesz dziś piątek , pomyślałem ,że może ...-przerwałam mu wwierając w jego pyszne usta i wplatając palce w jego włosy . Nie chce odstąpić go na krok, nie ma  mowy .-Mam rozumieć , że to znaczy  ‘tak ‘?-przerwałam dając mu powiedzieć i dowieść mnie do szkoły . Tylko mruknęłam , nic więcej to wystarczyło . Damon odpalił silnik z diabelskim uśmiechem na twarzy i po chwili byliśmy już po za  dzielnicą w której mieszkałam czyli  Palm Beach . Droga główna do szkoły znajdowała się przy plaży , bardzo przyjemne widoki wody i zadowolonych ludzi którzy nie muszą chodzić do szkoły. Oni to mieli szczęście tak się byczyć na plaży całe dnie . Damon wjechał na parking szkolny i zaparkował na samym końcu , aby inni mogli podziwiać jak idziemy przez całą szkołe za ręke . Tak , tak za ręke . To był facet idealny . Otworzył mi drzwi , abym mogła wysiąść musnęłam go w policzek stają na palcach w podzience .
Idąc przez szkołę za ręke wszyscy patrzyli na nas z zazdrością . Dziewczyny mi zazdrościły twierdząc , że powinnam zostawić Damona dla innej ładnej , która nie będzie przy nim brzydka tylko tak samo piękna jak on . Mówiły tak zazdrości , a nawet życzyły mi śmierci. Kiedy dotarliśmy do szafek  wyjęłam z niej potrzebne książki i wrzuciłam w nieładzie do torby. Odwróciłam się tyłem do szafek o nie opierając , a przodem do Damona  zrzucając z siebie torbę na ziemię. Objął mnie w pasie blisko do siebie przyciągając . Jedną ręką oparł się o szafki , a drugą zaczął gładzić mnie subtelnie opuszkami palców po szyi i ją opcałowywać . Mruknęłam . On lekko zaśmiał się pod nosem muskając przy tym płatek mojego ucha . Objęłam go wokół szyi składając na jego ustach kolejny w tym dniu namiętny pocałunek . Całe otoczenie dla nas zniknęło , byliśmy tylko my , nikt nie mógł tego zepsuć. A jednak .
-Wohoo ! Ładna z was para me misie !-Alex krzyknęła podchodząc do nas razem z Julią i Marą  klepiąc mnie w ramię , abym dokleiła się od Damona.  Tak zrobiłam , ale on nadal trzymał mnie w pasie , a ja wisiałam na jego szyi mając nogi kompletnie bezwładne wpatrując się w jego czrujące , zielone tęczówki .
-Olivia ...dzwonek już był . Idziesz czy będziesz obściskiwała dalej Damona , aż coś strzyknie mu w krzyżu , albo dostanie zawału?-Julia miała racje nie myślałam , odpłynełam do krainy Damona.  Zdjął moje ręce z jego karku i ucałował mnie w czoło odchodząc do swojej klasy .
-Chodzicie ze sobą , aż  pół roku, a nadal nie umiecie się od siebie odseparowć chodź na godznikie i sądze , że te wasze ‘uczenie się’ razem wcale nie wygląda tak jak to nazywacie .-Mara  miała racje , ale co z tego jest nam razem dobrze.-Zabezpieczacie się chociaż ?-wiedziałam , że wcześniej czy później padnie to pytanie . Julia z Alex wpatrywały się we mnie jak w obrazek .
-To głupie pytanie , ale ...-stworzyłam napięcie.-Jasne , że się zabezpieczamy . Bachor w wieku szesnastu lat to klęska narodowa . Rodzice by mnie zabili .-wszystko co powiedziałam szeptem to była prawda i tym samym uciszyłam ich ciekawość biorącą góre nad rozumem . Skierowłyśmy się do klasy na historie . Julia idąc jako pierwsza otworzyła drzwi .
-Przepraszamy za spóźnienie !-powiedziałyśmy chórem spoglądając w stronę pana Nerga(czyt.Nerdża). Taa dziwne nazwisko , dziwny koleś .
-Gdzie się to panny podziewały?-spytał tak jak by ... no nie wiem ...miło? Wszystkie próbowałyśmy coś wymyślić jednak to Mara była dobra w ściemnianiu.
-Pan dyrektor nas zatrzymał.-wow dobre Mara . Ona umie wciskać kity .
-Okey ! Nie wierze , więc we cztery dostaniecie pracę domową . Możecie usiąść.-machnął na nas ręką  i siadł przy biurku . Spojrzałyśmy po sobie śmiejąc się bezgłośnie i siadając w ławkach . Powolnie wyłożyłam z torby zeszyt i podręcznik . Wpisałam notatkię do zeszytu i starałam się słuchać tego co mówi Nerg , ale po głowie chodziły mi zboczone myśli , których wstyt zdradzać komu kolwiek w roli głónej byłam niestety ja i Damon . Dlaczego?  Po jaką cholere takie myśli i to na lekcji historii.
                                                                                * * *
Geografia równa się co pięć minut spoglądanie na zegarek na lewej ręce i przekładanie rzemuków i koralików z ręki na ręke , pisanie serduszek , pentagramów , krzyży , rysowanie rysunków przedstawiających wieszanie nauczyciela , albo ucinanie mu głowy , rysowanie nutek , kluczy wiolinowych , wymyślanie fajnych  piosenek jak bardzo chcę wakacje i wiele innych  rzeczy na , które trzeba długo czekać i tym podobne zabawy , które są ciekawsze od lekcji .
Lunch . Teraz byłam naprawdę głodna . Szybko wyszłam z klasy , aby odetchnąć . Wzrokiem w tłumie szukałam przyjaciółek chodź jedna z  nich stała tuż przede mną .
-Jesteś chora , porządnie jebnięta .-Alex syknęła mi prosto w twarz przez prawie zamknięte usta . Dopiero na nią spojrzałam , dziwnie się krzywiła , jakby miała skurcz twarzy .
-To z głodu i nie wyzywaj bo robisz się w tedy brzydka.-zaśmiałam się pod nosem z tego głupiego powiedzoanka .- Gdzie Julia z Marą ? Coś kombinują ?-spytałam podejrzliwie. Złapałam Alex za ręke ciągnąc ją za sobą w prost do stołówki . Na niej jak zwykle panował przyjemny gwar . Puściłam Alex , aby szła dobrowolnie za mną do stolika tak zwanej grupy A , gdzie zawsze siedzieliśmy wszyscy razem jedząc się i  śmiejąc . Zauważyłam Damona siedzącego po między Julą , a Marą . Poczułam się kopnięta , ale co tam przecież mu ufam ...chyba?
-Cześć Wam !-trochę podniosłam głos siadając obok Jamesa nowego w szkole . Od pierwszego dnia  się do nas dosiadł , a my nie mieliśmy nic przeciwko , bo był całkiem fajny nie żebym czuła do niego coś więcej niż tylko przyjaźń.
-Heeej , co robiłaś w weekend ? Dzwoniłem , żeby wyciągnąć cię do kina z dziewczynami , ale nie odbierałaś .-James na mnie nie spojrzał patrzył na Julie jakby tylko  wodził za nią wzrokiem . Julia na niego zerknęła i trochę posmutniał .O co chodzi ?
-Byłam w Californi u siostry cały weekend.-rozwijałam kanpkę od Damona, on uśmiechał się do mnie , a ja puściłam do niego oczko . Wzięłam kęsa kanpki , potem trzy i jeszcze trzy , a kanapki już nie było tylko przełykałam ostatnie resztki .- Mmm mniam .-mruknęłam rozkoszując się smakiem jaki został w moich ustach .
-Eeej to nie jest aż takie dobre .-Damon pasknął śmiechem . Sam się okłamywał.
-Nie wiesz co mówisz . Ona była przepyszna zrobiona przez ciebie dla mnie .- poprawiłam go ponosząc jedną brew . Złapałam za niegzowaną wodę stojącą przede mną wypijając prawie połowe jej zawartości . Jeszcze chwilę pogadaliśmy , pośmialiśmy się ziemniaków i wróciliśmy na swoje lekcje . Ja w kolejności miałam francuski , matematyke , muzykę z której najpewniej na koniec będe miała ‘A’ , fizykę i ostatnią plastykę na której siedziałam po między Damonem , a Jamesem . Malowaliśmy różne portrety , każdy musiał namalować coś innego . Mi to nie wychodziło .
-Pożyczysz mi brązową farbę ?- z zamyślenia wyrwał mnie James . Nawet na niego nie spojrzałam , ale czułam , że bacznie mnie obserwuje .
-Trzymaj .-bez zastanowienia wręczyłam mu swoją farbę nie przestając malować .
-Dzięki . Wiesz twój obraz jest ...-spojrzał ukratkiem na moje malarskie arcydzieło .
-Ohydne . Wiem .-dokończyłam za niego nadal nie patrząc w jego strone i kończąc swój obraz.
-Nie to miałem na myśli chciałem powiedzieć ,że jest orginalny i ...wogóle .-trochę się speszył , zaśmiał nerwowo , podrapał po głowie . Zrobiło mi się głupio jemu pewnie też .
-To fajnie , że ci się chyba podoba. –na chwilę na niego spojrzałam , poczym szybko odwróciłam głowę bo poczułam napływające rumieńce . Uuuf dzwonek odetchnęłam z ulgą , złapałam za swoje rzeczy i wybiegłam na korytasz szybko idąc do szafki . Ktoś pociągnął mnie za ręke , a ja nie wiedziałam czy się odwrócić i czy zobaczę tam kogoś kogo mam się bać czy zbawiciela w białej sukni próbującego przeciągnąć mnie na swoją dobrą stronę mocy.
-Olivia odwróć się .- to Damon czyli kamień z serca . Odrociłam się na pięcie w jego stronę . Wyglądał na zdezorientowanego . Ujął moją twarz w dłonie i spytał :-Co tam zaszło ?
-Nie wiem , James poprosił mnie o farbę , a potem ...potem...-nie mogłam złapać tchu , dyszałam  moje serce niebezpiecznie przyśpieszyło.-Wyprować mnie na dwór błagam.-szeptałam gwałtownie łapiąc się za klatkę piersiową . Damon przełożył moją ręke przez swój bark łapiąc mnie w tali i prowadząc do wyjścia .
-Oddychaj spokojnie .-mówił mi na ucho . Posadził na ławce przed szkołą i wręczył wodę. Piłam dużymi łykami przymykając oczy.-Zawiozę cię do szpitala .
-Nie musisz . Już mi lepiej , dużo lepiej . –uspokoiłam oddech patrząc na przestraszonego Damona . Cholera zrobiło mu się przykro po tej sytuacji.
-Opowiesz mi co się tam wydarzyło ?-co było dziwne ? Że , albo się martwił , albo był zazdrosny . Mój chłopak , którego strasznie kochałam chciał wiedzieć o czym rozmawiałam z przyjacielem  z , którym nie łączyła mnie miłość.
-Poprosił mnie o farbę ja na niego nie patrzyłam , potem powiedział , że mój obraz jest orginalny , a ja zaprzeczyłam , a później stwierdziłam , że skoro jemu się podoba to docenia moją pracę .-odetchnęłam z ulgą mówiąc Damonowi wszystko na jednym wdechu. On podniósł mnie z ławki lekko przytulając , nie stwiałam mu się , a on nie był na mnie zły . W sumie nie miał być za co zły to ja powinnam być na siebie , mogłam tą ucieczką zranić Jamesa .-Zabierz mnie do domu .-szepnęłam Damonowi w kark widząc na niej małe zaczerwienienie od poprzedniej środy , kiedy to się spotkaliśmy u mnie na noc . Czemu malinka jeszcze nie zniknęła ?
-Okey , ale kiedyś mi powiesz co w tedy przy nim czułaś  ? –spytał biorąc mnie na ręce i niosąc do samochodu . Może i wyglądało to dziwnie , ale mi tam było wygodnie w jego ramionach . Posadził mnie w skórzanym fotelu wzdychając . Coś było nie tak , może się o mnie martwi ?
-Zawozę cię do domu , żebyś mogła się odświeżyć przed wieczorem .-no tak , nasza wieczorna randka . Byłam zadowolona . Damon lekko złapał mnie za kolano  po chwili gładząc wzdłuż uda . Lubiłam , kiedy okazywał w taki sposób swoją miłość do mnie .
-Dzięki .-szepnęłam łapiąc go za ręke i  lekko ściskając .-Jedźmy już .
-Jak tylko chcesz moja piękna .-zarumieniłam się szczerząc pod nosem i obejmując ramionami kolana , zrobiło mi się zimno .

1 komentarz: