" Każdy ma swoje przeznaczenie ;

jedyne, co musi zrobić ,

to za nim podążać i je zaakceptować,

bez względu na to, dokąd prowadzi."

Henry Miller

niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 3


Byłam w siódmym niebie kiedy siedzieliśmy przed telewizorem w samych ręcznikach jedząc truskawki i dopijając trzecią butelkę tym razem białego wina . Nie wiem czemu , ale oglądaliśmy kreskówki . Poczułam smak dzieciństwa brakowało mi bajek . Byłam przeszczęśliwa, kiedy Damon zaczął bawić się moimi brązowymi falowanymi włosami . Myślałam o naszej przyszłości i o tym co robić dalej ze swoim życiem , ale mi się odechciało , kiedy zrobiłam się śpiąca i przysypiałam na nagim torsie chłopaka . Poczułam jak się podnoszę,  jestem bezwładna , jest mi z tym dobrze i coraz cieplej na duchu . Kiedy pod sobą poczułam inny materiał od razu się obudziłam  rozglądając się za Damenem kładącym  tuż obok mnie na satynowej pościeli . Uśmiechał się do mnie tylko do mnie tego uśmiechu nikt mi nie zabierze ...no chyba , że Bóg w którego prawie nie wierze . Pośpiesznie zbliżyłam się do Damona lądując tuż przy jego ramieniu . Zaciągałam się jego perfumami on od razu to zauważył.
 –To Dolce Gabbana .-powiedział przysówając się bliżej mnie . Ku mojemu zaskoczeniu Damon  zsunął ze mnie ręcznik . Zaczął gładzić mnie po trochę wystających żebrach . Nucił nie znaną mi piosenkę , abym zasnęła , ale ja nie chciałam spać , czekałam , aż postanowi to nad czym się tak zastanawiał przez wiele minut nic nie mówiąc tylko nucąc . Próbowałam coś wymyślić przejąć kontrolę , postawić jeden znaczący  krok w jego stronę . Poczułam jak ręką schodzi niżej w stronę bioder lecz zatrzymuje się na tali . Jedną ręką złpał mnie wokół tali przeciągając na siebie . Nie mówiłam pozwoliłam mu wykonać swój pomysł nad , którym zbyt długo myślał . W chwili kiedy na nim leżałam zrobiło mi się gorąco lekko się podniosłam , żeby chodź trochę się oderwać od tego kaloryfera . Próba spokojnego oddechu podziałała . Już spokojna trzymałam ręce na jego piersi trochę lżej  wbijając w niego paznokcie . Nie byłam zdenerwowana , ale zmęczona dzisiejszy dzień dał mi dużo do myślenia . Bałam się o Damona . O Mikiego . O mamę , tatę ,  Anę . Byli dla mnie wszystkim . Zajmowałam się zupełnie czymś innym , bo zamiast  oddać się rozkoszy martwiłam się o wszystko . Nachyliłam się nad jego ucho .
-Zmęczyłam się .-szepnęłam mu rozkosznie . Czułam jak się uśmiecha , bo na pewno jest z siebie dumny . No bo ja zmęczona ? Najbardziej byłam zmęczona po przebiegnięciu ośmiuset metrów , a to mogła być moja rozgrzewka . Nie lubiłam go okłamywać , ale to był wyjątkowy moment w , którym się poddaje . Przechyliłam się na bok , aby spaść bezwładnie obok jego ramienia . Chcący ściągnęłam z Damona kołdrę pozostawiając go tak jak go stworzono . Głośno się śmiałam , a on wręcz przeciwnie wyrywał mi skrawek kołdry tym samym przyciągając mnie  do siebie zakrywając ‘tą ‘ część ciała .
Szybko zasnęłam, spało mi się wyjątkowo miło . Bez żadnych snów tym bardziej koszmarów . Usłyszałam dżwięk mojego telefonu gdzieś z dołu , więc bez zastanowienia zbiegłam na dół ...nago . Ciuchy były mi nie potrzebne . Gdy zobaczyłam jak Damon słodko śpi , miałam ochotę zrobić mu zdjęcie , ale nie miałam czym . Będąc na dole wsłuchiwałam się w piosenke Metronomy – The Bay . Dźwięk dochodził z jadalni  . Złapałam za telefon , Miki dzwonił , więc szybko odebrałam.
-Hallo ? Miki , coś się stało ?-spytałam trochę podenerwowana . Wsłuchiwałam się .
 -Przyjedź proszę , smutno mi bez Ciebie . –zrobiło mi się go żal . Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć . Nie zostawię tak po prostu Damona i tak po prostu nie zostawie Mikiego .
–Za dwadzieścia pięć minut będe, nie martw się już się ubieram i przyjeżdżam . Zajade do McDonalda coś ci kupić na śniadanie .-powiedziałam pośpiesznie . Biegłam już na górę . W pokoju szukałam swoich majtek,  które znalazłam pod łóżkiem . Szybko je wciągnęłam na lewą stronę , nie przeszkadzało mi to . Zajrzałam do szafy Damona w poszukiwaniu jakiegoś swetra lub bluzki . Znalazłam zielony sweterek w serek , nałożyłam go na siebie cały czas  wciskałam  czerwoną słuchawkę , aby  odłączyć się od  Mikiego . Zeszłam na dół w stronę basenu w poszukiwaniu mojej małej czarnej . Zobaczyłam ją leżącą w basenie pomyślałam „Cholera zawsze to ja muszę sobie moczyć dupsko ‘’  . Zdjęłam sweter i spokojnie weszłam do chłodnej wody przy okazji zaliczjąc prysznic. Wypłynęłam na środek basenu , złapałam za sukienkę i wróciłam na powierzchnię . Sukienka była zbyt mokra , żeby ją suszyć , ale w sam raz , żeby wycisnąć z niej wodę i ją  ubrać .  Ścisnęłam sukienkę jak najmocniej wykręcając . Lekko ją naciągnełam nie wydając z siebie żadnych odgłosów chodź była lodowata . Nie daleko mnie leżały moje botki , które na szczęście nie były mokre , spojrzałam na sweter szybko  się nim otulając. Wciągnęłam wyskokie buty , weszłam do domu na palcach , aby nie obudzić Damona kurczowo łapiąc torebkę leżącą na ziemi przed wejściowymi drzwiami . Lekko pociągnęłam za otwarte drzwi . Przypomniało mi się o kasku . Jedną nogą cofnęłam się do domu kask leżał na sofie . Na palcach przeniosłam się w  sam środek salonu , chwyciłam kask i wybiegłam . Pośpiesznie wyciągnęłam kluczyki , wsiadłam na motor wciągając kask . Usiadłam na motorze , modliłam się o to , aby Damon  nie usłyszał dźwięku odpalanego silnika . Wycofałam z podjazdu oddychając z ulgą i kierując się w stronę McDonalda na małe śniadanie dla mnie i Mikiego .
Zajechałam do McDrivea , aby nie tracić czasu w kolejce i nie zwracać na siebie uwagi mokrą krótką sukienką , po czym zdjęłam kask układając włosy , których nie zdąrzyłam ułożyć przed ucieczką z domu ukochanego . Było mi cholernie przykro , zostawiłam chłopaka w domu , gdy samcznie spał , ale z drugiej strony jechałam do brata , który mnie potrzebował . Czułam się jak wyrodna matka . Zostawiłam syna na noc w domu , żeby spotkać się z facetem . To czarne scenariusze , bo w rzeczywistości chyba robiłam dobry uczynek . Zamówiłam jedzenie . Czekając na nie lekko prażyłam się w słońcu , żeby chodź trochę ogrzać twarz porannymi promieniami słońca , podniosłam wysoko głowę  . Poczułam na sobie czyjś wzrok , nie jeden pare par oczu wpatrujących się we mnie , a może na mój motor ? Nie wiem lubiłam być w centrum uwagi , ale nie za często . Dałam im sobie po patrzeć na mnie lub na mój motor . Zapłaciłam za zamówienie , po czym je otrzymałam . Odjechałam kawałek , aby zaparkować gdzie kolwiek . Nadal  czułam na sobie wzrok . Olałam , zsiadłam z motoru i otworzyłam mały  bagażnik pod siedzeniem . Sprawdziłam na telefonie , która godzina i z powrotem wsiadłam na motor . Była dokładnie 6.51  , więc o której godzinie zasnęliśmy o czwartej może piątej ? Trudno .
-Cześć.- usłyszałam przed sobą czyjś głos . Był to ładny chłopak , a dokładnie bardzo jasny blondyn o ślicznych brązowych oczach . Uśmiechnęłam się szczerze, a on odwzajemnił uśmiech i wyciągnął do mnie swoją ręke , którą odraz  uścisnęłam .-Ross .
-Olivia .-odparłam .-Miło mi Cię poznać Ross .-dodałam . Wyglądał na miłego, bardzo fajnego. „Olivia tylko się nie zakochuj ‘’ powtarzałam sobie w myślach i skarciłam za takie myślenie .
-Wzajemnie Olivio . Nie boisz się jeździć takim sprzętem . Pierwszy raz widzę w Miami  tak ładną dziewczynę mającą Kawasaki . –zarumieniłam się . Wyjrzałam mu za plecy zauważając czwórkę chłopaków spoglądających w naszą stronę Ross lekko się odwrócil , a oni mi pomachali cały czas nie spuszczając z nas wzroku . Pytająco na niego spojrzałam .
-To twoi kumple ? –spytałam patrząc na niego od góry do dołu . Białe spodnie z wiszącym krokiem z brązowym paskiem i błękitnym T-shirtem na dodatek  w  białych Adasiach . Z kąd on się urwał ?
 -Lepiej, to trzej moi bracia i jeden kumpel .-Ross przerwał mi zamyślenia o nim .
-Rzeczywiście tacy ślicznie do ciebie podobni .-przepraszam , co ja przed chwilą powiedziałam ?-Wybacz , że to powiedziałam . Czasem jestem zbyt szczera i możesz to wziąść za komplement z mojej strony.-mam nadzieje , że wyszłam z tego z twarzą . Zaśmiał się  , a ja się tylko uśmiechałam .
-Dzięki . Mogę im o tym  kiedyś powiedzieć ?-spytał trochę zarumieniony . Suuuper zarumieniłam chłopaka .
-Czemu nie , kiedyś na pewno im powiesz .-patrzyłam na niego z uśmiechem jak na obrazek , cudny obrazek . Przez chwilę zapomniałam o tym , że mam jedzenie w schowku specjalnie dla Mikiego . Trochę odleciałam .-Wybacz , ale trochę się śpiesze . Nie traktuj tego jak spławienie , bo  mój brat czeka na mnie w domu głodny . –szybko powiedziałam próbując założyć kask , lecz chłopak powstrzymał mnie swoją ręką .
-Mogę cię o coś spytać?-Ross spytał  , aby z pewnością spytac dlaczego jestem cała mokra . Tylko pokiwałam głową , żeby nie zabierać dużo czasu  .-Dlaczego jesteś cała mokra oprócz włosów?-wiedziałam .
-Dobrowolnie weszłam do basenu w sukience , ale było mi zimno więc włożyłam na siebie pierwszy , lepszy sweter .-skłamałam puszczając do niego oczko jakimś dziwnym trafem . Sprawiłam , że uśmiechnął się jeszcze szerzej . Podniósł obie brwi w geście zdziwienia .
-Niezła impreza ?-spytał śmiejąc się .
-Jednoosobowa , ale fajna . Wypiłam trochę za dużo wina po którym się nawet nie upiłam.-uśmiechnęłam się nie wspominając o Damonie  smacznie śpiącym i nie będącym świadomym spania samemu w swoim łóżku .-Przepraszam cię , ale naprawdę muszę lecieć . –naciągnęłam kask ostatni raz spoglądając mu w oczy z daleka .
-Rozumiem i mam nadzieje , że jeszcze cię kiedyś spotkam .-powiedział to tak słodko ,  jakby recytował wiersz miłosny . Włożył ręce do kieszeni i przekręcił się do mnie bokiem  , abym swobodnie mogła odjechać .
-Dzięki Ross  miło mi się z tobą rozmawiało .-włożyłam kask , a Ross tylko mi pomachał . Odjechałam przewijając po kolei każde jego spojrzenie , wypowiedziane przez niego słowo i uśmiechy przez niego mi podarowane . Jechałam spokojnie dość wolno ,  bo osiemdziesiąt na godzine . Droga była prosta jak zawsze z resztą .
Gdy dojechałam zaparkowałam motor w garażu zamykając za sobą drzwi . Wyciągnęłam jedzenie ze schowka i poszłam prosto do kuchni . Zostawiłam  zawartość krzycząc do Mikiego , żeby przyszedł zjeść. Idąc  się przebrać z  mokrych rzeczy  przed oczami  wyobraziłam sobie nowo poznanego chłopaka i jego śnieżnobiały uśmiech , a na sercu zrobiło mi się cieplej . Był bardzo miły . Czułam , że chciałabym z nim rozmawiać dużo dłużej . Nawiązałam z nim kontakt , a  nie chciałam go dziwnie stracić . Nie wiem czy mi na nim zależało , przecież ja go wogóle nie znam . Było w nim coś czego chciałam mieć , ale nie mogłam tego dostać od żadnego innego chłopaka . No , ale cóż ... nie mam jego numeru telefonu , nie wiem jak ma na nazwisko i  nie wiem czy jest przejezdny , ale nie nie wyglądał na takiego . Chwila , chwila ... ja mam Damona,  który darzył mnie wielkim uczuciem . Poczułm wibracje w torebce ... o wilku mowa .
-Wszystko ci wyjaśnie tylko musisz się ze mną spotkać dziś o piętnastej u mnie ! –wykrzyczałam mu do słuchawki . Nie zastanawiając się co sobie pomyśli.
-Będę , ale za bardzo się martwiłem , żeby tak po prostu Ci odpuścić . Do zobaczenia .-powiedział to tak pusto , że aż zabolało . Nie dał mi powiedzieć po prostu się rozłączył jak,  gdybym popełniła najgorszy swój  błąd  wyjeżdżając ‘na kraniec ‘ świata bez niego . No cóż ... tak z nim bywa jak się obraża ma stalowe myśli nie dopuszcza do nich nikogo oprócz tych zaufanych . Czasem martwię się , że się w sobie zamyka i chowa przed światem swoje myśli . Źle robi , bo powinien z kimś rozmawiać na różne   temty.
 Na górze poszłam pod ciepły prysznic . Już ‘ogarnięta’ zaczęłam pisać nową piosenkę nie wiedziałam czy to ma sens wysilać się , bo byłam cały czas  zmęczona  . Przysnęłam na łóżku ze skrzypcami w ręku i w połowie zapisaną kartką całą w nutach i słowach nie klejących się do siebie . To było nie możliwe w moim przypadku ... zawsze o poranku miałam napisany już refren z pierwszą zwrotką , a tu nagle pustaka , nic a nic fajnego . Miałam sen dziwny sen coś jak kryminał ze mną w roli głównej . Siedziałam w ciemnej sali okryta czarnym kocem z kawą w rękach. Nagle do pokoju wszedł mężczyzna po czterdziestce . Światło rozbłysło podając proto na moją twarz oślepiając mnie tym samym . Próbowałam wstać , ale byłam przykuta do krzesła kajdankami . Zaczęłam w panice rozpaczliwie płakać chcąc się uwolnić spadłam z krzesła na podłogę szybko czołgając się w stronę zamkniętych drzwi . Facet energicznie złapał mnie za włosy ciągnąc do pionu z powrotem usadzając na krześle . Krzyczałam krztusząc się łzami , a on przyłożył mi w twarz z płaskiej ręki . Na szczęście obudził mnie mój telefon dzwoniący na pianinie . Swobodnie wstałam ocierając wierzchem dłoni mokre od potu czoło . Złapałam  za telefon z zamiarem wciśnięcia czerwonej słuchawki , ale to tata dzwonił nie mogłam nie odebrać .
-Słucham... cię ...tato .-wymruczałam w przerwach ziewając  .
-Kochanie lepiej usiądź .-tata wypowiedział to zdanie bardzo delikatnie ,  wręcz ze spięciem . Zrobiłam to o co poprosił .-Przkro mi skarbie , ale nie wiem jak ci to powiedzieć .-coś się stało , a ja mogłam się tylko domyślać . To było coś co bardzo go zabolało i z przykrością musiał mi to powiedzieć . Była godzina 14.59. Damon zaraz powinien tu być . Usłyszałam szlochy mamy  w słuchawce . Po policzku spłyneła mi pojedyńcza łza , bo ja już wiedziałm , ale nadal nie mogłam w to uwierzyć . Czułam na czyj pogrzeb mogę się wybierać ...

1 komentarz: